Do zajęcia się tematyką Karaimów- ciekawej mniejszości narodowej,
zamieszkującej jeszcze dziś tereny Litwy w okolicach Trok i w Haliczu w
zach. Ukrainie,jest też mała grupka Karaimów zamieszkałych w Polsce,
zainspirowała mnie Pani Anna Sulimowicz, Karaimka z pochodzenia.
Oto wspomnienia Pani Anny na temat jej wiedzy na ten temat:
"Z
pochodzenia jestem Karaimką z Halicza. Mój nieżyjący już stryj
(1919-2003) wiele mi opowiadał o mieście, jego okolicach i życiu - nie
tylko naszej małej społeczności, ale także polskich, ukraińskich,
żydowskich, a nawet czeskich i niemieckich sąsiadów. W jego opowieściach
pojawiały sie także Wodniki - w latach 1923/1931 była tam nauczycielką
żona brata mojej babci, Anna z Nowachowiczów Ickowicz (1883-1942). Jej mąż, Szymon
(1885-1969) był zawiadowcą stacji w Haliczu i w Dubowcach, skąd ciotka
Anda jeździła bryczką do pracy do szkoły - mieli konia i mój stryj
często ich odwiedzał, bo przy okazji mógł także odwiedzić konia, którego
bardzo lubił (wujka i ciocię też, ale to koń był główną atrakcją). Czy
zetknął się pan może w jakichś relacjach z jej osobą? Albo w ogóle z
Karaimami? Potem ciotka pracowała w szkole w Delatynie, bo tam z kolei
przeniesiono wuja.
We wspomnianym wyżej poście (niestety, nie
pamiętam, jak był zatytułowany), zawarta była relacja o wywózkach z
Halicza - autorka wspomnień mówiła, ze zamieszkała z matką w Haliczu u
pani Romanowskiej, która miała córkę Haneczkę o orientalnej urodzie.
Pani Romanowska była z domu Grodzicka, a do Grodzickich należały
Kończaki, gdzie urodziła się moja babcia. Wydaje mi się, ze ta Haneczka
występowała także we wspomnieniach mojego stryja - nie jako Haneczka,
ale "córka Romanowskich", bo osobiście jej nie znał, tylko widywał ją w
pociągu, jak jeździła do szkoły do Stanisławowa. Opowiadał, ze była
bardzo ładna, miała ciemne włosy splecione w warkocz.Bardzo żałuję, ze
stryj już nie żyje, ogromnie by go to zaciekawiło i wzruszyło. Został
wcielony do Armii Czerwonej w 1940 r, skąd w 1941 chciał się dostać do
Andersa, ale mu się nie udało uciec i został złapany - miał szczęście,
bo dowódcą był Baszkir, z którym porozumiewał się po karaimsku (oba
języki należą do języków tureckich) i miał u niego jakieś względy, bo
ten zgłosił spóźnienie na miejsce zbiórki, a nie dezercję i skończyło
się 7-letnim wyrokiem łagru, a nie kulką w łeb. Wypuszczony na mocy
amnestii latem 1945 roku jesienią znalazł się w Haliczu, ale już rodziny
nie zastał, bo w 1944 wyjechali do Warszawy - zawsze czuli się bardziej
związani z Polską niż z wizją samostijnej Ukrainy. Stryj się
repatriował i więcej do Halicza nie wrócił. Do końca życia wspominał
swoje miasto, każdy dom, każde drzewo, ludzi. Ja pojechałam tam po raz
pierwszy w 1989 r. - musiałam mu wszystko szczegółowo opowiadać, co
jest, a czego nie ma. Wtedy jeszcze było, dopiero w 1998, jak z pompą
obchodzono 1200-lecie miasta, wyburzono wiele starych budynków."
Po
przeczytaniu tego listu było mi trochę wstyd, że jak do tej pory
praktycznie nie słyszałem o tym narodzie. Wiedzę na ten temat miałem
jedynie mniej niż powierzchowną. Słyszałem od mojej mamy, iż w Haliczu
był cmentarz jakichś Karaimów, ale kim byli, tego już nie wiedziałem...
Moje zainteresowanie tą tematyką wzrosło jeszcze bardziej po przesłaniu mi przez panią Annę kolejnej ciekawej opowieści:
W
dziejach Karaimów zapisało się niewiele kobiet. Dlatego warto wspomnieć
jedną z pierwszych Karaimek, które zdobyły wykształcenie i pracowały
zawodowo.
W tle opowieści mojego Stryja, Edmunda (Siunka) Sulimowicza o jego dzieciństwie w Haliczu często przewijały się konie. A to dobrze odżywione „rumaki” mecenasa Nowachowicza, a to ciężko pracujący na roli koń wujka Symelcia Ickowicza „Spod góry”. Albo inny, zaprzężony do sań czekających na wyprowadzenie zwłok zmarłej na Hamarni 7 listopada 1926 r. Liny Leonowicz
– woźnica Wasyl zabawiał znudzone nieco długo trwającymi modlitwami
dzieci, w tym 7-letniego wówczas Siunka, wsadzając je na koński grzbiet.
Widać w owych czasach, gdy jedynym samochodem w okolicy był ford
należący do doktora Oblera, konie
były dla chłopców odpowiednikiem dzisiejszych bolidów Formuły 1. I tak
jak dziś marzą oni o beemce czy innej „wypasionej furze”, tak marzeniem
Stryja było posiadanie konia. Moi Dziadkowie go nie mieli, trzymał go za
to w stajni przy dworcu kolejowym w Dubowcach brat Babci, Szymon Ickowicz,
zwany w rodzinie „Wujciem Naczelnikiem”. Należący doń Szpak był
ulubieńcem mojego Stryja, który w związku z tym nader chętnie bywał w
Dubowcach i często asystował przy zaprzęganiu go do bryczki.
Dziwić
może, że zastępca zawiadowcy stacji trzymał konia, bryczkę i zatrudniał
jeszcze woźnicę, choć pod nosem miał kolej. Było to jednak niezbędne
żonie Wujcia, Annie z Nowachowiczów Ickowiczowej, by mogła dojechać do pracy, do szkoły w Wodnikach, wiosce położonej na wschód od Dubowiec, nad jednym ze starorzeczy Dniestru.
I
to postaci ciotki Andy, której 70 rocznica śmierci przypada w grudniu
tego roku, chciałabym poświęcić kilka słów. A dlaczego zaczęłam od koni?
Bo uznałam za symptomatyczne, że z opowieści mojego Stryja więcej można
się było dowiedzieć o nich, niż o Niej. Zapisane dzieje Karaimów
polsko-litewskich jawią się bowiem jako niemal wyłącznie dzieje
mężczyzn. Kobiet pojawia się w nich zaledwie kilka, często nawet
nieznanych z imienia, określanych poprzez imię męża, jak „Szymonowa
Markiewiczowa”2 trudniąca się w Kukizowie w połowie XVIII w. pożyczaniem
pieniędzy na procent czy „Salomonowa stara”, jedna z 7 karaimskich
właścicieli szynków w Trokach w drugiej połowie tegoż stulecia. Kobiety,
odgrywające w liturgii bierną rolę, nie miały praktycznie dostępu do
edukacji. Dawniej uczniami w karaimskiej szkole byli wyłącznie chłopcy.
Dziewczęta mogły co najwyżej uczyć się w domu i zapewne miało to miejsce
w wypadku córek lepiej sytuowanych i wykształconych ojców. „Gdyby dziś
młoda dziewczyna zapragnęła poznać świętą mowę, mogłaby się i uczyć, ale
najpierw musiałby znaleźć się chętny ochotnik-nauczyciel, a nauczyciele
nie uczą dziewcząt” – pisał w latach 30. XX wieku ukrywający się pod
pseudonimem Karaucu autor artykułu poświęconego postaci wybitnego
karaimskiego nauczyciela z Halicza, ribbi Szałoma Zachariasiewicza
żyjącego na przełomie XVIII i XIX w. Nadmienił przy tym, że córka tegoż
„była tak oczytana, że poprawiała czytających podczas nabożeństw,
jeżeli źle czytali”. Nie wspomniał jednak nawet jej imienia…
Świat
większości karaimskich kobiet ograniczał się do domu, zajęć w obejściu,
wychowywania dzieci. Na tym tle wyróżnia się postać Anny z
Nowachowiczów Ickowiczowej. Była jedną z pierwszych Karaimek, które
zdobyły ogólne wykształcenie – i to wyższe niż kilka klas szkoły ludowej
– i z powodzeniem pracowały zawodowo.
Przyszła na świat 24 lipca 1883 r. w Załukwi pod Haliczem w rodzinie Samuela Nowachowicza (1855–1922) i jego żony, Sary z Szulimowiczów
(1855–1928). Przodkowie ze strony ojca wywodzili się z Kukizowa, skąd w
pierwszej połowie XIX w. przybył dziadek Anny, Józef (1820–1900).
Nowachowicze byli dobrze sytuowani, choć wieść gminna niosła, że gdy
Józef przybył do Halicza, za cały majątek miał jedynie bat. Szybko się
jednak wzbogacił, m.in. dzięki przejęciu od innej karaimskiej rodziny, Eszwowiczów, dzierżawy przeprawy promowej na Dniestrze. Anna była najstarszym dzieckiem Samuela i Sary. Trzy lata później urodził się zmarły w niemowlęctwie Salomon, a rok po nim Izaak (1887–1956), który później przyjął chrzest i zmienił imię na Józef. W roku 1890 pojawiła się na świecie najmłodsza z rodzeństwa, Rachela-Helena (1890–1967).
O
dzieciństwie Anny niewiele wiadomo. Wychowywała się w rodzinie, która
nie wydała w przeszłości duchownych, jak rodziny z hazzańskimi
tradycjami, Leonowicze, Mordkowicze czy Samuelowicze, ale mającej, jak
się wydaje z racji posiadanego majątku, pewne aspiracje w tym względzie.
Ukoronowaniem ich stał się wybór w 1900 r. stryja Anny, najstarszego
syna Józefa, Szałoma Nowachowicza na halickiego hazzana, którą to
funkcję pełnił, otoczony zresztą powszechnym szacunkiem, do swej śmierci
w 1922 r. Niewątpliwie przykładano wagę do kształcenia dzieci, przede
wszystkim synów. Wnukowie Józefa, syn hazzana Szałoma, Zachariasz oraz
brat Anny, Izaak (Józef) ukończyli studia prawnicze. Zachariasz otrzymał
w 1917 r. tytuł doktora praw na Uniwersytecie Lwowskim. Inny wnuk, syn
córki Józefa, Estery z Nowachowiczów Eszwowiczowej, Leon (1877–1947)
zdobył wykształcenie religijne w Wyższej Karaimskiej Uczelni Duchownej
w Eupatorii na Krymie, gdzie był uczniem znanego karaimskiego pedagoga, Eliasza Kazasa.
Możliwości kształcenia zapewniono także dziewczętom, Annie i jej
młodszej o półtora roku stryjecznej siostrze, Sabinie, córce Zachariasza
Samuelowicza i drugiej z córek Józefa, Doroty.
Trzeba w tym miejscu
wspomnieć, że kuzynki nie były zapewne pierwszymi karaimskimi
dziewczętami, które nie zakończyły edukacji na miejscowej szkole
ludowej, lecz uczyły się dalej. Palma pierwszeństwa w tym względzie
należy się prawdopodobnie Zofii z Mordkowiczów Strycharskiej, starszej o cztery lata od Anny, z zawodu nauczycielki. Jej biografia pozostaje jednak w szczegółach nieznana.
Nieznane
są także pierwsze szkolne lata Anny. Ich przebiegu możemy się jednak
domyślać na podstawie życiorysu jej stryjecznej siostry, Sabiny,
późniejszej żony mecenasa Zachariasza Nowachowicza. Urodzona w Haliczu Sabina (1885–1960) zwana Bunią
(pod takim imieniem figuruje na szkolnych świadectwach7) rozpoczęła
naukę w 1890 r. w szkole ludowej dwuklasowej żeńskiej, a następnie w
4-klasowej żeńskiej w Haliczu, którą ukończyła w roku 1896. Tam uczyła
się zapewne i Anna. Następnym etapem była szkoła wydziałowa żeńska im.
Królowej Jadwigi w Stanisławowie. Po skończeniu trzeciej klasy szkoły
wydziałowej Anna rozpoczęła w 1899 r. naukę w prywatnym seminarium
nauczycielskim żeńskim Zofii Strzałkowskiej we Lwowie.
Warto
poświecić kilka słów tej szkole, która odegrała ważną rolę w edukacji
dziewcząt i walce o emancypację kobiet w Galicji. Otwarty 1 września
1895 r. jako szkoła średnia sześcioklasowa żeńska, „zakład” Strzałkowskiej był pierwszą w Galicji szkołą średnią dla dziewcząt z programem gimnazjalnym. Jego założycielka, Zofia Strzałkowska
(1861–1923) była postacią niezwykłą. Przyszła na świat w zubożałej
rodzinie szlacheckiej w Skrzynce pod Tarnowem. Od najmłodszych lat
wykazywała ogromne pragnienie wiedzy, lecz sytuacja materialna
uniemożliwiała jej kształcenie. Jak podaje Aleksander Medyński, w latach
1925–1927 dyrektor Państwowych Zakładów Naukowych im. Zofii
Strzałkowskiej, mała Zofia hodowała drób, a uzyskany stąd dochód bywał
często głównym źródłem utrzymania rodziny. Jako 15-latkę wysłano ją do
Lwowa, do ciotki, pani Grosiewiczowej,
która zatrudniała siostrzenicę do wszelkich prac przy prowadzeniu domu.
Nocami, ukradkiem, w świetle kaganka, bo ciotka – „osoba surowa,
oszczędna do granicy skąpstwa, czasem bezwzględna” – nie pozwalała palić
lamp, Zofia uczyła się samodzielnie. Dzięki swej wytrwałości
i uzdolnieniom udało się jej zdać egzamin dojrzałości w seminarium
nauczycielskim i otrzymać patent nauczycielki. Opuściła dom ciotki i
rozpoczęła pracę, ucząc się jednocześnie dalej. Wyjechała do Krakowa,
gdzie pracowała jako nauczycielka prywatna, a jednocześnie pogłębiała
wiedzę jako wolna słuchaczka na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W
1892 r. Strzałkowska powróciła do Lwowa. Przez dwa lata uczyła w
prywatnych pensjach, po czym postanowiła otworzyć własną. „Szkoły
żeńskie w ówczesnym zaborze austriackim nie odpowiadały potrzebom
społecznym, a zapowiadana przez rząd reforma szkolnictwa żeńskiego,
ulegając odwłoce, nie rozwiązywała kwestii, skutkiem czego istniały
różne programy szkół prywatnych i klasztornych. I w rzeczywistości w
zaborze austriackim w tym czasie nie było szkół, które by dawały
dziewczętom wykształcenie średnie, odpowiadające zakresowi gimnazjów
męskich. A ujawniały się podówczas coraz wyraźniej wśród kobiet dążenia
do wyższego wykształcenia i usunięcia braku racjonalnego przygotowania,
zamykającego przed kobietą możność nawet fachowego, racjonalnego
wykształcenia” – pisał Medyński. Te potrzeby miały zaspokajać założone
przez Strzałkowską 6-klasowa żeńska szkoła średnia oraz seminarium
nauczycielskie, które rozpoczęły działalność 1 września 1895 r. W roku
1900 odbył się pierwszy egzamin dojrzałości uczennic tej szkoły w
państwowym gimnazjum im. Franciszka Józefa, a w 1904 r. szkoła została
przekształcona w gimnazjum z programem odpowiadającym programowi
gimnazjów państwowych. Przełożona szkoły dbała o wysoki poziom
nauczania, a sama będąc samoukiem, kładła duży nacisk na działalność
samokształceniową i rozwijanie zainteresowań uczennic. „Nie poprzestawał
też Zakład na nauce w szkole, lecz starał się wiadomości uczennic
rozszerzać i pogłębiać przez zwiedzanie pod przewodnictwem nauczycieli
gabinetów, muzeów i wystaw, i przez urządzane corocznie wycieczki
naukowe po kraju. Tak zwiedziły już uczennice kolejno najbliższe okolice
Lwowa, tudzież Żółkiew, Olesko, Podhorce, Kraków, Wieliczkę i niektóre
części Karpat.
Od szeregu lat istnieją w Zakładzie Kółka
samokształcenia młodzieży. Należące uczennice do tych Kółek zbierają się
co tygodnia w Zakładzie na pogadanki naukowe i wspólną lekturę pod
przewodnictwem Przełożonej i nauczycieli. Praca w tych kółkach
przyczynia się wielce do rozbudzania w uczennicach zamiłowania do wiedzy
i pogłębiania wiadomości w szkole nabytych.
W popołudnia niedzielne
zbierają się kolejno uczennice różnych klas w Zakładzie na wspólne
rozrywki, na które składają się przedstawienia amatorskie, odczyty,
deklamacje, produkcje muzykalno-wokalne, a wreszcie różne gry i zabawy” –
podano w sprawozdaniu szkolnym z 1907 r. Było to kilka lat po tym, jak
Anna Nowachowiczówna opuściła mury Zakładu, ale możemy przypuszczać, że
atmosfera tworzona przez Zofię Strzałkowską w czasie, gdy młoda Karaimka
się tam uczyła, była podobna.
11 czerwca 1902 r. po trzech
latach nauki Anna przystąpiła do egzaminu dojrzałości. Uczennicą była
pilną, jak pokazują jej „postępy” wyszczególnione w świadectwie
dojrzałości: z języka ruskiego (ukraińskiego), geografii i… gimnastyki
otrzymała „celujący”, czyli piątkę z plusem, z pozostałych przedmiotów
„chwalebny”, czyli piątki, a jedynie w „rysunkach wolnoręcznych” oraz „w
nauce muzyki i w śpiewie” oceniono jej postępy na stopień
„zadowalający”, czyli czwórkę. „Zachowywała się pod względem obyczajów
chwalebnie” – w skali ocen z zachowania był to stopień najwyższy.
„Na
tej podstawie uznaje się kandydatkę dojrzałą z odznaczeniem do
tymczasowego pełnienia obowiązków nauczycielki młodszej lub nauczycielki
w publicznych szkołach ludowych pospolitych z językiem wykładowym
polskim i ruskim, nauczycielki robót ręcznych w szkołach ludowych
pospolitych i wydziałowych” – stwierdzali na świadectwie egzaminatorzy.
Z dniem 1 sierpnia 1902 r. Anna objęła w 2-klasowej szkole ludowej w
Dziewiętnikach (ukr. Дев'ятники), wiosce w powiecie bóbreckim, posadę
nauczycielki tymczasowej z uposażeniem 600 koron rocznie. Był to rodzaj
stażu, po odbyciu którego i zdaniu stosownych egzaminów, „kandydatka
zawodu nauczycielskiego” otrzymywała patent na nauczycielkę. Po pewnym
czasie – krótszym lub dłuższym, według uznania rady szkolnej, mogła
zostać awansowana na stanowisko nauczycielki stałej. Swój pierwszy
patent – na nauczycielkę szkół ludowych – otrzymała Anna w październiku
1904 r. po zdaniu, również z wyróżnieniem, tak jak w wypadku świadectwa
dojrzałości, wymaganych egzaminów. Była odtąd „uzdolniona do
samodzielnego sprawowania urzędu nauczycielskiego w szkołach ludowych
pospolitych”. Na podstawie dodatkowego egzaminu zdobyła także
„uzdolnienie” do nauczania tamże języka niemieckiego. Z nowym patentem –
i starym uposażeniem – została przeniesiona do Dźwinogrodu (ukr.
Звенигород) pod Lwowem, do miejscowej 4-klasowej szkoły ludowej
mieszanej (czyli koedukacyjnej).
Kolejny patent – na nauczycielkę
szkół wydziałowych – uzyskała w listopadzie 1909 r. Egzamin składała z
języka polskiego, niemieckiego, geografii i historii. Uznana za
„uzdolnioną z wynikiem dobrym” mogła nauczać wyżej wymienionych
przedmiotów w szkołach wydziałowych z językiem wykładowym polskim.
Musiała się jednak zadowolić posadą nauczycielki tymczasowej w
5-klasowej szkole ludowej mieszanej w Brzozdowcach (ukr. Берездівці),
miasteczku na południe od Lwowa. Za to z nieco wyższym uposażeniem –
1000 koron rocznie i dodatkiem mieszkaniowym w wysokości 10% tej sumy.
Tu doczekała się w styczniu 1914 r. awansu na posadę stałej
nauczycielki.
Wybuch I wojny światowej zastał ją zapewne na
wakacjach w rodzinnym domu w Załukwi. Co działo się z nią przez wojenne
lata, czy wraz z rodzicami i młodszą siostrą została ewakuowana jak
wielu halickich Karaimów, nie wiem. Koniec wojny przyniósł zmiany w jej
życiu osobistym. 18 grudnia 1919 r. Rada szkolna okręgowa zezwoliła
Annie Nowachowiczównie, stałej nauczycielce 5-klasowej szkoły w
Brzozdowcach, na zawarcie związku małżeńskiego z p. Szymonem Ickowiczem
asystentem kolejowym w Radymnie. 24 czerwca 1920 r. stanęli przed
ołtarzem w kienesie karaimskiej w Haliczu. Świadkami byli Zachariasz Nowachowicz, stryjeczny brat panny młodej i Leon Sulimowicz, szwagier pana młodego.
Po
ślubie Anna nie zrezygnowała z pracy zawodowej, musiała jednak zmieniać
szkoły, przenosząc się w ślad za mężem, który obejmował stanowisko
zastępcy zawiadowcy na kolejnych stacjach. W latach 1921–1923 uczyła
w szkole powszechnej żeńskiej w Chodorowie, a od listopada 1923 r. w
1-klasowej szkole powszechnej w Wodnikach – tej, do której dojeżdżała z
Dubowiec wspomnianą bryczką. Jak widać, przenosiny nie wiązały się
bynajmniej z zawodowym awansem… Władze doceniały jednak jej działalność
na niwie oświaty – w 1929 r. uhonorowano ją Medalem Dziesięciolecia
Odzyskanej Niepodległości, odznaczeniem nadawanym za nienaganną służbę
państwową.
W 1930 r. wskutek bliżej nieokreślonych problemów
zdrowotnych (komisja lekarska uznała, że „utraciła trwale 95% zdolności
do pracy zarobkowej”) przeszła na emeryturę. Wydaje się, że w
przeciwieństwie do swej kuzynki Sabiny, która po zakończeniu pracy
zawodowej poświęciła się działalności społecznej, Anna nie brała
szczególnego udziału w życiu karaimskiej społeczności. Wynikało to
zapewne z faktu, że przez większą część czasu mieszkała poza Haliczem, w
Bursztynie, Delatynie, Śniatyniu.
Z opowieści mojego Stryja
wynikało, że ciotka Anda była osobą pogodną, serdeczną, obdarzoną
kulturą osobistą tak wielką, że potrafiła znosić niełatwy charakter
teściowej i z godnością przyjąć pasierbicę, owoc przedślubnego związku
jej męża. Z Szymonem Ickowiczem dzieci nie mieli, stąd niezwykle ciepło
odnosili się do swoich bratanic, siostrzenic i siostrzeńców: Aliny
(Lilki) i Anny (Hanki) Nowachowiczówien, córek Józefa, Amalii (Lunki),
córki Heleny z Nowachowiczów Leonowiczowej oraz czwórki dzieci Heleny z
Ickowiczów Sulimowiczowej, zwłaszcza najmłodszego z nich, mojego Stryja,
Edmunda.
Wybuch II wojny światowej zastał państwa Ickowiczów w
Śniatynie, miasteczku na granicy polsko-rumuńskiej. Po inwazji
sowieckiej 17 września 1939 r. przedostali się do Rumunii. Przez pewien
czas przebywali w Bukareszcie i Buzău na Wołoszczyźnie, a następnie
trafili do Turnu Severin w południowo-zachodniej części kraju, przy
granicy z Serbią. Jak świadczą pieczęcie w paszporcie blankietowym Anny,
wydanym przez konsula RP w Bukareszcie w styczniu 1940 r., planowali
wyjechać do Francji, ale wiza na wjazd przez Marsylię, wydana 10 czerwca
1940 r., została anulowana – cztery dni później Niemcy wkroczyli do
Paryża.
W Rumunii Anna i Szymon dzielili losy innych polskich
uchodźców, zdani w znacznej mierze na hojność organizacji pomocowych.
Zasiłku w wysokości 1800 lei na osobę udzielił im Centralny Polski
Komitet Pomocy dla Uchodźców w Rumunii. W listopadzie 1940 r. Anna
ukończyła – z wynikiem bardzo dobrym – kurs pielęgniarstwa i pogotowia
sanitarnego sióstr PCK zorganizowany przez Amerykańską Komisję Pomocy
Polakom i prowadzony przez polskiego lekarza, dra Henryka Szwalbego. Nie
wiem jednak, czy i w jaki sposób wykorzystywała zdobyte na nim wiedzę i
umiejętności. W rodzinnych opowieściach brak niestety szczegółów o
pobycie Wujcia Naczelnika i ciotki Andy w Rumunii.
Ostatnim
dokumentem dotyczącym Anny jest jej nekrolog – odręcznie wykaligrafowany
na kartce papieru zeszytowego w kratkę. Zmarła w Turnu Severin wskutek
choroby nerek 3 grudnia 1942 r., pochowana została na miejscowym
cmentarzu prawosławnym. Mąż wystawił jej nagrobek, którego fotografię
znalazłam w pozostawionych przez niego papierach. Są wśród nich jej akt
urodzenia i ślubu, świadectwa nauki i pracy, zaświadczenia emerytalne,
nie ma jednak żadnych listów, żadnych osobistych notatek. Jej
niegdysiejsi uczniowie również dawno już zapewne odeszli, stąd nie
dowiemy się, jakim była człowiekiem, jakim nauczycielem. Niech więc choć
ten zapis życia zawodowego Anny z Nowachowiczów Ickowiczowej utrwali
pamięć o tej jednej z nielicznych kobiet, które znalazły swe miejsce w
karaimskiej historii.
Liczba Karaimów w ostatnim stuleciu przedstawiała się następująco:
1897 rok- 12 894 osoby
1913 - 13 600
1926 - 8 300
1959 - 5 700
1979 - 3 341
1989 - 2 803
2002 - 1 890
Liczebność Karaimów na świecie wynosi w tej chwili około 1890 osób. Zamieszkują obecnie w takich krajach jak:
Ukraina- 1200 mieszkańców, z tej liczby 647 na Krymie
Rosja - 366 mieszkańców
Litwa - 237, z tego w Wilnie- 150 osób, w Trokach- 50 osób
Turcja - 80 osób
Polska - 45 osób.
Męski strój karaimski:
Kobiecy strój karaimski:
Dawna rycina XIX- wieczna przedstawiająca Karaimów w typowych dla nich strojach:
Fotografia jednego z nielicznych cmentarzy karaimskich- jest to cmentarz w Haliczu:
Cmentarz
znajduje się na przedmieściach miasta, za rzeką Łukwią, we wsi
Załukiew, na prawym, urwistym brzegu Dniestru. Pierwotną wielkość
cmentarza trudno oszacować, ponieważ północna jego część obsunęła się w
wody Dniestru. Wiele nagrobków zostało zniszczonych w trakcie działań
wojennych. Obecnie na cmentarzu znajduje się 219 mogił z nagrobkami i 3
wymagające renowacji (Jurchenko I (i in.). 2000. Karaims'kje kladovišče
bilja Galiča: katalog nadmogil'nix pam'jatnikiv. L'viv).
Karaimowie w "Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego i Krajów Słowiańskich" z końca XIX wieku:
"Karaici, Karaimi,
rolnicza sekta żydowska, osadzona między innemi w Haliczu. Podług
tradycyj utrzymujących się pomiędzy karaitami, miał przodków ich
sprowadzić książę Witołd w XV w. z Krymu i osiedlić częścią w Trokach,
częścią w Łucku i Haliczu. Język tatarski, którym do dzisiaj mówią,
potwierdza prawdziwość podania o ich pochodzeniu z Krymu. Nazwa pochodzi
z hebrajskiego "karaim"- piśmiennicy, którzy trzymają się pisma św.,
niby czytania par excellantiam. Od tegoż wyrazu pochodzi i koran."
O halickich Karaimach.
Gmina Karaimska w Haliczu
Dzieje Gminy.
" Wedle przekazanej nam przez przodków tradycji, popartej materjałami
piśmienniczemi, Karaimi w Haliczu są częścią sprowadzonych u schyłku XIV
wieku przez Wielkiego Księcia Litewskiego Witołda kilkuset rodzin
karaimskich z Krymu do Polski. Istnieją jednak także dane każące
przypuszczać, że Gmina Karaimska w Haliczu istniała już znacznie
wcześniej mianowicie już w IX stuleciu. o dziejach Gminy Halickiej w
pierwszych stuleciach po ich osiedleniu się w Haliczu nie mamy prawie –
poza drobnemi szczegółami zachowanemi w aktach grodzkich – żadnej
wiadomości. Wiemy tylko, że Karaimi w Haliczu, tak jak ich bracia w
Łucku, Trokach i Poniewieżu, mieli nadane im przez Królów Polskich
przywileje, które im gwarantowały swobody i prawa, których nie mieli
Żydzi.
Dopiero począwszy od roku 1686 możemy operować dokumentami i
spuścizną. piśmienniczą i podać bliższe i dokładniejsze dane, co do
życia i poziomu duchowego Gminy Halickiej.
Wedle tradycji żywo
jeszcze do dziś przechowanej, stan Gminy Halickiej pod względem
religijnym i duchowym przed rokiem 1686 był bardzo opłakany. w r. 1686
przybywają do Halicza z Deraźni dwaj uczeni mianowicie bracia Józef i
Jezajasz. Widząc smutny stan Gminy postanawiają, obaj bracia wydźwignąć
Gminę z upadku i osiadają, tu na stałe. Pierwszy z nich jako gorliwy
kapłan oddany całą, duszą narodowi wziął się energicznie do pracy nad
podniesieniem Gminy i w krótkim już czasie przy pomocy swego brata
podniósł Gminę pod względem religijnym i duchowym to też w nagrodę za
jego zasługi około odrodzenia Gminy Karaimi Haliccy nadali mu zaszczytny
przydomek "Hammaszbir" t.z. Szafarz Wiedzy. Ze szkoły Maszbirów
wychodzi znaczny zastęp uczonych i kapłanów tak z ich rodziny jak i
innych, a w szczególności z rodziny Mordkowiczów, która to ostatnia
również wydała ze siebie liczne grono uczonych, erudytów i kapłanów.
Z podniesieniem się poziomu religijnego i duchowego podnosi się
również i dobrobyt Karaimów Halickich, to też spotykamy tu ludzi
bogatych zamożnych, czego dowodem są liczne drogocenne ozdoby ofiarowane
szczodrze dla Kienesy.
Karaimi przyjmują też udział w życiu
publicznem ogólnopaństwowem. Mamy do dziś jeszcze ślady różnych
deputacji i audiencji u różnych władców. Na miejscu w Haliczu Karaimi
przez szereg lat piastują urząd seniorów. Jednym z wybitniejszych takich
seniorów był Leon Leonowicz, który jako senior nosił kontusz i
karabelę. On to po raz pierwszy zniósł w Haliczu karę chłosty, którą
obywateli publicznie karano. Potomkowie Leona Leonowicza żywo zaważyli
na dziejach Gminy Halickiej w XIX stuleciu. Syn jego Abraham Leonowicz,
słynny uczony i mąż głębokiej wiedzy, był kapłanem przez blisko lat 50, a
czasy jego kapłaństwa i pracy duszpasterskiej to prawdziwie złota era w
życiu Gminy Halickiej. Ze szkoły Abrahama Leonowicza wychodzi cała
plejada uczonych i biegłych w nauce i literaturze. On sam, człowiek o
niepospolitych zdolnościach, przytem biegły w języku łacińskim, prócz
mnóstwa oryginalnych utworów, prowadzi szeroką korespondencję ze światem
naukowym roznosząc dobre imię Karaimów po całej Europie. Jako wzorowy
kapłan nie zaniedbuje on także spraw społecznych Gminy. Kiedy Karaimi
Haliccy dostawszy się pod zabór austrjacki zostali pozbawieni swych
dawnych przywilejów, staje on jako orędownik zagrożonych praw przed
rządem zaborczym i odzyskuje dla Karaimów utracone przywileje i prawa. w
ślady swego ojca postępuje również syn jego Józef Leonowicz. Nie
ustępuje on ojcu w wielkiej erudycji i zdolnościach oraz pracy naukowej.
Obejmuje po ojcu osierocony posterunek kapłański, pisze samodzielne
prace naukowe i liturgiczne i jak ojciec prowadzi rozległą ze światem
naukowym korespondencję. z ogłoszeniem powszechnego obowiązku służby
wojskowej jedzie do cesarza Franciszka Józefa i wyjednuje dla Karaimów
przywilej pełnienia służby wojskowej bez broni w ręku. w ogóle z rodu
tego wychodzi i później znaczny zastęp uczonych i kapłanów i stanowją
oni bardzo chlubną kartę w dziejach Gminy.
Kienesa karaimska
Kienesa karaimska w Haliczu została zbudowana w roku 1830 po spaleniu
się starej drewnianej. Dzięki ofiarności i nadzwyczajnej energii
wspomnianego Abrahama Leonowicza oraz wydatnej pomocy późniejszego
Hazzana Józefa Mordkowicza. Karaimi w Haliczu dostają okazałą świątynię,
murowaną i pięknie wewnątrz rozmaitemi napisami i malowidłami
ozdobioną. Malowidła na ścianach i suficie oraz pięknie rzeźbiony ołtarz
to dzieło rąk nieodżałowanej pamięci Józefa Mordkowicza, który te prace
bezinteresownie i własnoręcznie wykonał. Pożar w r. 1913 i wojna
światowa zniszczyły Kienesę karaimską, którą po wojnie dzięki subwencjom
rządowym skromnie odnowiono.
Położenie obecne
Karaimi w Haliczu liczą obecnie około 150 dusz. Zajmują się
przeważnie rolnictwem i rzemiosłem. Młodzież kształci się w szkołach
średnich i wyższych, widzimy Karaimów także w służbie państwowej. Jak w
innych starych osiedlach tak i w Haliczu Karaimi zamieszkują zwarcie
dzielnicę miasta, zwaną, „Karaimszczyzną”. Żyją w znojnej pracy w pełnej
zgodzie z innemi narodowościami. Odrodzenie się Rzeczypospolitej
powitali jako zbudzenie się z półtorawiekowej drzemki wśród obcego
panowania. Pragną, zawsze i modlą, się o szczęcie i powodzenie dla
Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej będąc święcie przekonani, że ze
szczęściem i rozwojem Rzeczypospolitej pójdą w parze szczęście i rozwój
Karaimów w Polsce."
(artykuł powyższy został opublikowany w piśmie historyczno-społeczno-kulturalnym "Awazmyz")
Historia witoldowo - jagiellońska
Karaimi,
Karaici, grupa religijno-etniczna w rejonu Wilna, Trok, Poniewieża (na
Litwie, Łucka, Halicza (na Ukrainie), w okolicach Eupatorii na Krymie.
Karaimi przybyli w okolice Trok i Wilna w 2. poł. XIV w
W Polsce żyją
do dziś potomkowie E. Nisanowicza, ucznia słynnego El Medigo (byłego
przełożonego gminy karaimskiej w 1640), nadwornego lekarza i matematyka
na dworze Radziwiłłów i na dworze królewskim Jana Kazimierza, a także
potomkowie M. Sehana, karaimskiego kapitana wojsk Kazimierza
Jagiellończyka.
Z Krymu w XIII-XIV w. niewielka grupa ludności
karaimskiej przesiedliła się na ziemie księstwa halicko-wołyńskiego,
tworząc gminy wyznaniowe (dżymaty) w Haliczu, Darażnie, Ołyce, Kotowie,
Lwowie, Łucku.
W końcu XIV w. Wielki Książę Litewski Witold osiedlił
kilkaset rodzin Karaimów na Litwie. Osiedli zwłaszcza w Trokach,
ówczesnej stolicy W. Ks. Litewskiego. Stanowili ochronę osobistą księcia
oraz książęcej siedziby - zamku trockiego na wyspie. Powierzenie
osobistego bezpieczeństwa nowoprzybyłemu ludowi świadczyło o znakomitej
opinii Karaimów znanych jako ludzi uczciwych i niesprzedajnych.
Karaimi
osadzeni zostali w 32 miejscowościach leżących na ówczesnym pograniczu
W. Ks. Litewskiego z terenami zajmowanymi przez Zakon Kawalerów
Mieczowych. Stanowili część załóg warowni strzegących bezpieczeństwa
granic.
Litewscy Karaimi zorganizowani zostali na zasadach nadanego
im na mocy przywileju Kazimierza Jagiellończyka z 27 marca 1441 r. tzw.
prawa magdeburskiego, zapewniającego samorząd. Prawo to w wiekach
średnich z reguły bywało przyznawane ludności katolickiej, wyjątkowo zaś
- prawosławnej. Nadanie tego prawa mieszczanom karaimskim jest jedynym
znanym przypadkiem udzielenia go ludności niechrześcijańskiej.
W
okresie późniejszym od wielkich książąt litewskich i królów polskich
otrzymywali liczne przywileje, grunty i pola uprawne. Karaimi litewscy
byli wyłączeni spod jurysdykcji miejskiej i podporządkowani władzy
własnego, dożywotnio przez nich obieralnego wójta, zatwierdzanego przez
wielkiego księcia i odpowiedzialnego jedynie przed księciem. Ani
wojewoda, ani starosta trocki ani ich przedstawiciele nie mogli wtrącać
się w sprawy Karaimów.
Zatargi między Karaimami a chrześcijanami
rozstrzygał sąd złożony z karaimskiego wójta i wojewody, lub jego
przedstawiciela. Podstawowe znaczenie dowodowe miała przysięga, przez
Karaimów składana zgodnie z nakazami ich religii. Sytuacja taka panowała
do rozbiorów.
Czas rozbiorów
Po
ostatnim rozbiorze Litwy i Polski w 1795 r dżymaty w Haliczu, Kukizowie
i Załukwi znalazły się w granicach Austro-Węgier, a wszystkie pozostałe
- w Imperium Rosyjskim. Ponieważ nieco wcześniej (1783 r.) do Rosji
został też wcielony Chanat Krymski, więc prawie wszystkie dżymaty
znalazły się w jednym państwie, co znacznie ułatwiało wzajemne kontakty.
Spora część Tatarów nie zaakceptowała władzy rosyjskiej i pragnęła
wyemigrować do krajów muzułmańskich, głównie do Turcji. Wielu z nich
było właścicielami dużych posiadłości ziemskich, więc starali się przed
wyjazdem sprzedać je. Wielkie areały sadów i winnic przeszły w ręce
bardziej zasobnych rodów, również i karaimskich. Podczas wojny krymskiej
(1853-1856) w myśl zarządzenia władz lokalnych część ludności, w tym
sporo Karaimów, była ewakuowana z Krymu. Po zakończeniu wojny jedni z
nich powrócili, inni pozostali w nowych miejscach zamieszkania, gdyż
ogromne obszary imperium i rozwijające się miasta z siecią różnych szkół
stwarzały dotychczasowym sadownikom i hodowcom owiec możliwości
emancypacji, rozwoju i awansu.
W wieku XVIII i XIX powstawały silne
ośrodki karaimskie w miastach imperium (Petersburg, Moskwa, Kijów,
Charków, Odessa, Rostów n/Donem, Briańsk i in.). W XIX w. stan prawny
Karaimów w Rosji został skodyfikowany w "Prawach wyznań obcych, tom XI,
cz. I, ks. IV, par. 1261 - 1298" Ustawodawstwo rosyjskie określało
prawne położenia gmin wyznaniowych, w zasadzie akceptując ich
dotychczasową organizację wewnętrzną. Tak więc duchowieństwo składało
się z hachanów, hazzanów i szamaszów. W 1837 r. ustanowiono urząd
Hachana Taurydzko-Odeskiego i Karaimski Zarząd Duchowny w Eupatorii, w
1850 r. pod jego kompetencje poddano także dżymaty w guberniach
zachodnich, zaś w 1863 r. wydzielono te dżymaty, tworząc drugi urząd
Hachana i Zarząd Duchowny w Trokach oraz przydzielając na jego
utrzymanie 160 dziesięcin ziemi rządowej.
Hachan sprawował najwyższą
władzę duchowną w swym okręgu, jednak decyzje dotyczące poszczególnych
dżymatów podejmował po uzgodnieniu z hazzanami danej kienesy. Przy
każdej kienesie przewidywano dwóch hazzanów - starszego (ułłu) i
młodszego oraz szamasza. Hazzanowie spełniali funkcje duszpasterskie,
natomiast szamasz zarządzał majątkiem świątyni i nauczał dzieci.
Wszystkie godności były obieralne, w zasadzie dożywotnio, jednak po
upływie 3 lat od wyboru członkowie dżymatu mogli większością 2/3 głosów
podjąć uchwałę o wystąpienie do władz o usunięcie duchownego, jeśli
uznali, że nie wykazuję się on wystarczającymi kwalifikacjami. Hazzani
pełnili również obowiązki urzędników stanu cywilnego - udzielali ślubów i
rozwodów oraz rejestrowali urodzenia i zgony. Od 1894 do 1919 r. w
Eupatorii (na Krymie) działało 6-letnie duchowne seminarium kształcące
hazzanów dla około 30tu dżymatów karaimskich istniejących w ówczesnym
Imperium Rosyjskim. W późniejszym okresie szkół takich już nie było i
nowi kandydaci do tego zawodu szkolili się praktykując u boku
doświadczonych hazzanów.
W państwie polskim
W
Polsce do czasu wydania polskich przepisów prawnych obowiązywały
poprzednie przepisy państw zaborczych. W granicach Polski znajdowały się
3 dżymaty z byłego zaboru rosyjskiego i 1 - z austro-węgierskiego, a
zatem obowiązywały w nich różne prawa i potrzebne było ich
ujednolicenie. W Haliczu i Łucku były duże zniszczenia w kienesach.
Jednak
w Trokach już 24.09.1920 r. wybrano hazzana Szymona Firkowicza, który
od 1922 r. był też p. o. hachana. Dnia 20.04.1921 r. (jeszcze w czasach
tzw. Litwy Środkowej) zarejestrowano Wileńskie Stowarzyszenie Karaimów,
którego zarząd przygotował projekt przepisów o stosunku rządu do KZR.
Wybory
hachana odbyły się w Trokach 23.10.1927 r. Jednomyślnie wybrany został
Seraj Szapszał (8.05.1873 - 18.11.1961), poprzednio (1915 - 1919) Hachan
Taurydzko-Odeski.
Sejmowe regulacje prawne uchwalono 26.04.1936 r.
na uroczystym spotkaniu z Karaimami i Tatarami wręczono Hachanowi
Szapszałowi i Muftiemu Szynkiewiczowi egzemplarze ustaw i wysokie
odznaczenia państwowe.
Ustawa wprowadziła silniejszą pozycję prawną
hachana, który skupiał władzę wykonawczą, prawodawczą i sądowniczą, a
Zarząd Duchowny miał pełnić rolę doradczą i był zwoływany przez hachana
stosownie do jego decyzji.
Po II wojnie światowej
Ziemia karaimska
w Trokach (tzw. Pola Królewskie) była nadana jeszcze przez w. ks.
Witolda i w tym stanie prawnym przetrwała aż do przekazania kołchozowi w
1947 r., co dotychczas - mimo odzyskania przez Litwę niepodległości -
nie zostało zmienione.
Religia karaimska
oparta
jest na Starym Testamencie, a zwłaszcza na zawartym w nim Dekalogu, z
zasadą i obowiązkiem indywidualnego i niezależnego od jakichkolwiek
autorytetów ich przyswajania i interpretacji. Późniejsze uzupełnienia
były dopuszczalne pod warunkiem, że nie zawierały sprzeczności z Biblią.
W odróżnieniu od trzech innych religii monoteistycznych, tzn.
mojżeszowej, chrześcijańskiej i mahometańskiej, których podstawą również
jest Stary Testament, ale uzupełniony odpowiednio: Talmudem, Nowym
Testamentem i Koranem, podstawą religii karaimskiej jest Pięcioksiąg
(Księgi: 1. Rodzaju lub Początku - Genesis, 2. Wyjścia- Exodus, 3.
Kapłaństwa - Leviticus, 4. Liczb - Numeri, 5. Powtórzonego Prawa -
Deutoronomium) i 19 Ksiąg Proroków, a Dekalog (Dziesięcioro Przykazań)
jest zasadniczym drogowskazem i kodeksem moralnym i etycznym.
Głównym
kodyfikatorem był Anan syn Dawida z Basry (zm. 775 r.), który głosił,
że Stary Testament jest tak doskonały, iż nie może być zmieniany, ani
niczym uzupełniany. Nałożony na wiernych obowiązek indywidualnego
poznawania i interpretacji treści Pięcioksięgu wywoływał potrzebę
przyswajania języka hebrajskiego, w którym Księgi te były znane, a
uważano, ze trzeba je poznawać w oryginale, gdyż każdy ich przekład na
język karaimski jest już cudzą interpretacją (przez tłumacza).
Na
liturgię karaimską składają się psalmy i fragmenty ksiąg biblijnych oraz
na ich kanwie osnute hymny religijne. W modlitwach zawarte są treści:
pochwalne, dziękczynne, pokutne, błagalne i wyrażające wyznanie wiary.
Teksty Starego Testamentu czytano w języku oryginału, tzn. hebrajskim,
inne modlitwy - w języku karaimskim.
Święta i dni uroczyste, to:
Sobota - Szabbat kiuniu, Dzień Nowiu - Janhy aj, Wielkanoc - Chydży
Tymbyłłarnyn, Zielone Święta - Chydży Aftalarnyn, Święto Trąb - Chydży
Byrłyharnyn, Święto Plonów - Chydży Ałaczychłarnyn, Dzień Odpuszczenia
Grzechów - Boszatłych Kiuniu. Obowiązują różne posty, zwłaszcza związane
z żałobą po zmarłych, a wśród Karaimów litewsko-polskich - w lipcu,
podczas obchodów rocznicy epidemii dżumy w 1710 r., która
zdziesiątkowała ludność karaimską W. Ks. Litewskiego.
Język karaimski
jakim
posługują się Karaimi litewsko-polscy oraz zamieszkali na Półwyspie
Krymskim należy do grupy języków tureckich. Spośród kilkudziesięciu
języków i dialektów grupy tureckiej język karaimski jest najbardziej na
zachód wysuniętą częścią składową tej grupy. W systemie klasyfikacyjnym
karaimski należy do gałęzi kipczackiej zwanej też połowiecką lub
kumańską.
Najbardziej
spokrewnionymi z karaimskim są dawne i współczesne języki kipczackie. Do
nich zaliczyć wypada w pierwszym rzędzie zabytek językowy z XIV w. tzw.
Codex Cumanicus, następnie wymarły już turecki język Ormian polskich. Z
żywych języków współczesnych - kumycki, karaczajski i bałkarski na
Kaukazie oraz tatarski. Język karaimski dzieli się na wschodni, z
terenów Półwyspu Krymskiego oraz zachodni, którym posługują się Karaimi
litewsko-polscy. Wyróżnia się jednak dialekty: trocko-wileński i
łucko-halicki.
Najstarszy druk karaimski sięga pierwszej połowy XVI
w. Utwory świeckie, przeważnie poetyckie, pojawiają się na przełomie XIX
i szczególnie w wieku XX. I tak ze skupiska w Trokach k/Wilna pochodził
poeta Szymon Kobecki, który jest m. in. autorem popularnej kołysanki
wydanej drukiem w 1904 r. Natomiast z ośrodka w Haliczu wywodzi się
poeta Zachariasz Abrahamowicz, autor poezji lirycznej. W okresie
międzywojennym nastąpił w Polsce pełniejszy rozwój literatury
karaimskiej. W latach trzydziestych w Łucku na Wołyniu ukazywało się
pierwsze w dziejach czasopismo w języku karaimskim. Nosiło ono tytuł
Karaj Awazy (Głos Karaima). Wydawcą i redaktorem był zasłużony
publicysta i pisarz Aleksander Mardkowicz. On też był autorem serii
wydawniczej pod nazwą Biblioteczka karaimska. Dziełem Mardkowicza był
opracowany przez niego słownik dialektu łucko-halickiego opublikowany w
1935 r. Autorem wielu utworów był poeta i pisarz karaimski Szymon
Firkowicz ze skupiska w Trokach, zmarły w 1982 r. Jego wiersze i sztuki
sceniczne przyczyniły się w dużej mierze do opublikowania rozprawy
naukowej prof. Tadeusza Kowalskiego na temat dialektu trockiego z
obszernym komentarzem językoznawczym tego dialektu. Obok literatury
pisanej poczesne miejsce zajmuje ustna twórczość ludowa.
Największe
jednak zasługi w dziedzinie badań i publikacji karaimskich tekstów
folklorystycznych położył polski turkolog prof. Włodzimierz
Zajączkowski, który był też jednym ze współautorów Słownika polsko
karaimsko rosyjskiego. Piśmiennictwo karaimskie wzbogacone zostało o
szereg przekładów z literatury polskiej. Do najstarszych należą
tłumaczenia poezji Jana Kochanowskiego.
Chodzi tu o przekład pieśni
religijnej Kto się w opiekę w wieku XVIII-ym. Z okresu międzywojennego
pochodzą tłumaczenia poezji Adama Mickiewicza. Najwcześniej została
przełożona Oda do młodości oraz sonet Droga nad Czufut Kale. W następnej
kolejności dokonano przekładu pozostałych sonetów krymskich. Przełożona
też została pieśń Alpuhara z Konrada Wallenroda. Obok wymienionych
utworów, które ukazały się drukiem istnieje też tłumaczenie pięciu ksiąg
Pana Tadeusza, które podobnie jak wiersz Trzech Budrysów pozostają w
formie rękopisu.
Karaimi - po wojnie
W
pierwszych latach powojennych tradycje karaimskie były pielęgnowane
powszechnie. Organizowano sobotnie i świąteczne nabożeństwa, spotkania. W
grudniu 1946 r. odbył się we Wrocławiu zjazd młodzieży, jednak z
upływem lat sytuacja pogarszała się. Zmalała ilość osób aktywnie
uczestniczących w życiu religijnym i społecznym. Dopiero w latach 70
pojawiło się nowe pokolenie z silną potrzebą integracji i podtrzymywania
tradycji dostosowanej do nowych realiów. Podjęto próbę odnowienia więzi
społecznych na organizowanych w Warszawie zjazdach, które pomagały
jednoczyć społeczeństwo. Pierwszy zjazd, w październiku 1975 r.,
zgromadził ok. 110 osób, co przy ogólnej liczbie Karaimów w Polsce,
ocenianej na ok. 200 osób, było wynikiem budującym.
Zjazd w 1988
roku, na którym gościli przybysze z Litwy był bodźcem do zorganizowania w
Trokach w 19-20.08.1989 zjazdu, na który przybyli oprócz obywateli
Polski przybyli Karaimi z wielu miejsc ZSRR, z Moskwy, Leningradu,
Kijowa, Charkowa, miast Krymu, Ałma-Aty i wielu innych. Zebrało się
ponad 400 osób, dla większości których ta enklawa karaimizmu była
iskierką ich własnej historii w mrokach komunizmu. Większość z nich po
powrocie do domów, korzystając z odwilży i pierestrojki zaczęła
stowarzyszać się w organizacjach karaimskich.
Kolejny zjazd na Litwie
w 1997 roku, związany z obchodami 600-lecia sprowadzenia przez Księcia
Witolda Karaimów na Litwę zgromadził około 300 osób, gości z Europy i
przedstawicieli karaimskich organizacji społecznych, które swe powstanie
zawdzięczały poprzedniemu zjazdowi, z wielu miast Rosji i Ukrainy,
Krymu. Delegacja z Polski licząca blisko 60 osób czynnie się włączyła do
prac organizacyjnych, przedstawiono szereg referatów, a dzieci z Polski
grały w wystawianej sztuce teatralnej "Tirlik jołda, tirlik Trochta" -
"Życie w drodze, życie w Trokach", napisanej na tę okazję przez
trockiego Karaima Szymona Juchniewicza w trzech językach, m in. po
polsku.
W 1998 roku delegacja Karaimów polskich aktywnie
uczestniczyła (wygłoszony referat) w uroczystych obchodach 750-lecia
zamieszkiwania Karaimów w Haliczu, a w 1999 w otwarciu i ponownemu
poświęceniu odremontowanej kienesy w Eupatorii, na Krymie. W roku 2001
dzieci karaimskie uczestniczyły w warsztatach malarskich zorganizowanych
w Trokach na terenie Trockiego Historyczno-Narodowego Parku Kultury,
efektem tych warsztatów było przedstawienie oraz wystawa prac o tematyce
karaimskiej prezentowana w Litewskim Sejmie. W roku 2002 uczestniczyły
dzieci w dwutygodniowym obozie połączonym z warsztatami plastycznymi i
teatralnymi: "Żywa historia Trok - 2002". Spotkania te pozwalają
najmłodszej generacji nawiązywać kontakty i pogłębiać wiedze o swych
korzeniach.
Dzień dzisiejszy
W
1997 roku na zebraniu założycielskim w Warszawie podjęto decyzję o
powołaniu Związku Karaimów Polskich, stowarzyszenia
społeczno-kulturalnego, Podjęto w roku 1999 udaną próbę reaktywowania
wydawanego w latach 80 czasopisma "Coś" (w 1988 r. nastąpiła zmiana
tytułu na Awazmyz - "Nasz głos"). Wydanych kilka numerów spotkało się z
żywym odzewem i zainteresowaniem społeczeństwa karaimskiego w Polsce, na
Litwie, Ukrainie i w Rosji. Rośnie liczba korespondentów pisemka
pragnących dzielić się swymi doświadczeniami, przemyśleniami i
wspomnieniami.
Duże znaczenie w ostatnich latach, w nawiązywaniu i
podtrzymywaniu więzi społecznych Karaimów i osób o pochodzeniu
karaimskim odgrywa internet, medium pozwalające w sposób szybki i
bezproblemowy przekazywać informacje i dane.
Istniejące dziś w Polsce
skupiska karaimskie powstałe po II wojnie światowej znajdują się w
różnych okręgach naszego kraju. Karaimi zamieszkują obecnie w Warszawie i
okolicach, na Wybrzeżu, na Dolnym Śląsku i w Krakowie. Tak daleko
odległe od siebie miejsca zamieszkania nie sprzyjają konsolidacji
ludności karaimskiej. Brak codziennych kontaktów również nie przyczynia
się do większego ożywienia życia społecznego. Wszystko to razem utrudnia
w dużej mierze kultywowanie języka ojczystego, który jest używany w
ramach poszczególnych rodzin.
19 -21 września 2003 odbyły się w
Warszawie, w obiektach Wojskowej Akademii Technicznej, przy ul
Kaliskiego 25a i Kaliskiego 9, Karaj Kiuńlari - Dni Karaimskie, na które
składają się z seminarium pt.: "Dziedzictwo narodu karaimskiego we
współczesnej Europie", Koncertu Galowego, warsztatów kulinarnych oraz
tanecznych oraz prezentacji kuchni karaimskiej.
Uczestnikami Dni
Karaimskich było 279 gości, w tym 95 z Polski, pozostali z 11 krajów:
Litwy, Krymu i Ukrainy, Rosji, Francji, Australii, Estonii, Kanady,
Niemiec, Węgier, USA. Równolegle z Seminarium odbywały się warsztaty
tańca karaimskiego dla dzieci i młodzieży prowadzone przez zaproszoną z
Litwy instruktorkę - specjalistkę od tańców wschodnich Dianę Fedorovič.
Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się również warsztaty kuchni
karaimskiej prowadzone przez Eugenię Kobeckienie z Wilna, która
prezentowała proces przygotowania tradycyjnej potrawy karaimskiej -
kybynów. Koncert prowadziła Rima Kungurcewa, animatorka kultury
karaimskiej obecnie zamieszkująca w Niemczech. W programie był występ
zespołu dziecięcego z Polski i Litwy, który zaprezentował tańce
karaimskie - kaitarmę oraz przedstawienie prezentujące życie codzienne w
XVII w. Następnie wystąpił pianista Romuald A. Aivaz z St. Petersburga,
który zagrał utwory kompozytorów karaimskich Majkapara i Arama Ajwaza
oraz polskiego - Fryderyka Chopina. Szczególnym wydarzeniem był ponad
godzinny koncert Valentina V. Kapon-Iwanova i Svietlany Saitovei z
Ukrainy. Zaprezentowali oni wiązankę karaimskich pieśni ludowych i
współczesnych utworów - kaitarmy w aranżacjach Valentina G.
Kapon-Ivanova.
Zgodnie religijną tradycją karaimską sobotni poranek
rozpoczął się od wspólnej modlitwy - nabożeństwa porannego prowadzonego
przez zaproszonych: hazzana Viktora Teriaki z Eupatorii i Towijasza
Ławrynowicza z Trok. Dla wielu osób była to pierwsza okazja wysłuchania
tradycyjnej karaimskiej modlitwy. Przed wejściem na salę modłów wszyscy
mieli możliwość otrzymania jednorazowych nakryć głowy, które obowiązują
przy modlitwie.
Sobotni wieczór wieńczył bankiet połączony z
degustacją karaimskiej kuchni. Dla uatrakcyjnienia wspólnej zabawy na
bankiecie obowiązywała waluta zjazdowa - bita specjalnie na tę
okoliczność moneta Ałtyn , nazywana przez uczestników ałtynkami. Za
ałtynki w bufecie prowadzonym przez dzieci można było zakupić specjały
kuchni karaimskiej przygotowane przez gospodynie: kybyny, jentyki,
katłamki, chałwę, bułki - reszetka i łoduszka, słodkie pierożki z
orzechami oraz głowacza wędzonego i suszonego, ikrę z głowacza,
basturmę, i wiele innych.
Niedzielny poranek był okazją odwiedzenia
miejsca spoczynku polskich Karaimów, cmentarza na Redutowej. Towjasz
Ławrynowicz zaintonował wspólną modlitwę przy grobach Aleksandra
Dubińskiego i hazzana Rafała Abkowicza.
Karaimi mieszkają przede
wszystkim w Warszawie i okolicach, Wrocławiu, ale także w Trójmieście,
Opolu oraz w Krakowie. Zatracili znajomość ojczystego języka, wyróżnia
ich natomiast religia karaimska, wywodząca się z judaizmu.
Polecam ciekawe filmy o ukraińskich Karaimach-http://youtu.be/KKV4h3agLl8
- http://youtu.be/a50LOrKC1CU
Niestety, oba filmy są po rosyjsku, ale to chyba nie będzie przeszkodą.
Poznajmy bliżej Karaimów.
Imiona Karaimów z Halicza
Haliccy
Karaimi posługiwali się dwoma, a niekiedy nawet trzema imionami:
imieniem religijnym, stosowanym podczas wszelkich ceremonii o
charakterze religijnym i podanym na sporządzonym w języku hebrajskim
epitafium na nagrobku, imieniem świeckim, używanym z kolei we wszelkich
czynnościach urzędowych (szkoła, praca, sąd), mającym czasem
spolonizowaną formę imienia religijnego lub będącym jego powszechnie
przyjętym zamiennikiem oraz zdrobnieniem, które nie zawsze musiało być w
wyraźny sposób związane z pozostałymi imionami.
Praktyka
posługiwania się równolegle dwoma rodzajami imion nie jest
charakterystyczna wyłącznie dla Karaimów. Imiona religijne (szem
ha-kodesz – imię święte) i świeckie (kinnui) stosowali Żydzi. Również
współcześni Turcy nader często nadają dzieciom pierwsze imię
muzułmańskie, pochodzenia arabskiego (np. Mehmet czy Ali) i drugie,
świeckie, najczęściej tureckie (wybierane ze względu na jego walory
estetyczne). Dość charakterystyczne dla Karaimów z Halicza jest
natomiast posługiwanie się zdrobnieniem nie zawsze powiązanym z dwoma
pozostałymi imionami.
Źródłem informacji o imionach jest przede
wszystkim wypis z ksiąg metrykalnych, sporządzony w styczniu 1940 r, gdy
władze radzieckie nakazały przekazanie wszelkich akt stanu cywilnego do
organów radzieckiej administracji. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od
nieżyjącej już Janiny Eszwowicz (1931-2003), w ciągu jednej nocy
przepisano księgi ślubów, urodzin i zgonów, by następnego dnia rano
oddać dokumenty, po których później ślad zaginął. Księgi obejmowały
prawdopodobnie okres od ok. 1830 roku (prawdopodobnie wcześniejsze
zapisy spłonęły w wielkim pożarze, który miał miejsce w tym czasie).
Zapiski dotyczące urodzeń rozpoczynają się w 1830 r., zgonów w 1835 r.,
ślubów w 1831 r. Wypis jest skrótowy i niekompletny – pominięto wiele
cennych z dzisiejszego punktu widzenia danych, jak np. imiona rodziców i
nazwiska świadków przy ślubach, nazwiska panieńskie matek oraz imiona i
nazwiska kumów (rodziców chrzestnych) przy narodzinach czy miejsca i
przyczyny zgonu. Dane te byłyby cenne nie tylko ze względów
genealogicznych, ale też pozwoliłyby zorientować się co do stosunków
towarzyskich czy warunków ówczesnego życia. Mimo to wypis pozostaje
najlepszym źródłem o oficjalnie nadawanych imionach. Nieco informacji o
imionach używanych na zewnątrz znaleźć można w dokumentach urzędowych
(np. umowach, różnego rodzaju aktach itp.).
Źródłem informacji o
imionach „świętych” są przede wszystkim nagrobki z karaimskiego
cmentarza, położonego w podhalickiej wsi Załukiwe (Załukwa), na wysokim
brzegu Dniestru – zostały one szczegółowo opisane w „Karaimskie
kladowyszcze bila Halycza”1. Imiona zawierają także notatki dotyczące
genealogii kilku rodzin sporządzone w latach 60. przez szamasza Mojzesza
Szulimowicza (1882-1974) – małe karteluszki zapisane w języku
karaimskim alfabetem hebrajskim. Imiona religijne występują także w
zapiskach ważnych wydarzeń z życia rodzinnego na wewnętrznej stronie
okładki modlitewników. Z kolei imiona używane w rodzinie Eszwowiczów
poznać można ze zbioru kyna (elegii żałobnych), których zbiór się
zachował.
Z zachowanych listów, głównie z lat 30-tych, niestety
nie starszych, można poznać używane zdrobnienia. Podobne informacje
znajdują się niekiedy w podpisach na odwrocie fotografii. Nieocenionym i
bezsprzecznie najlepszym źródłem informacji pozostają oczywiście
członkowie karaimskiej społeczności z Halicza2.
O halickich Karaimach.
Tradycja
głosi, że Karaimi pojawili się w stolicy Rusi Czerwonej już w połowie
XIII w. Używany w halickiej gminie specyficzny kalendarz, liczący lata
od jej powstania, wskazywał na rok 1246, czyli półtora wieku przed
osiedleniem się Karaimów w Wielkim Księstwie Litewskim. Do Halicza miał
ich sprowadzić z Krymu książę halicki Daniel – z Sołchatu, a także z
Mangupu i Kaffy przybyło na brzeg Dniestru 80 rodzin. Najstarszy
zachowany dokument, w którym mowa o halickich Karaimach, to spis
podatkowy, tzw. pogłówne karaimskie z 1550 r. Można także przypuszczać,
że dane z inwentarza starostwa halickiego z 1536 roku, wymieniającego 29
właścicieli domów i 13 komorników, dotyczą społeczności karaimskiej.
Wojny prowadzone przez Rzeczpospolitą w XVI i XVII wieku, niepokoje i
epidemie spowodowały spadek liczby ludności karaimskiej, któremu
towarzyszył upadek życia duchowego. Jego odrodzenie nastąpiło wraz z
przybyciem w roku 1685 z Derażna na Wołyniu uczonego męża, Józefa syna
Samuela, który uporządkował sprawy religijne i zapoczątkował ród
halickich hazzanów, przez ponad 100 lat sprawujących duchowe przywództwo
gminy.
Po rozbiorach gmina w Haliczu została oddzielona kordonem
granicznym od pozostałych skupisk karaimskich, z którymi połączyła się
dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W okresie
międzywojennym haliccy Karaimi aktywnie włączyli się w prace nad ustawą
regulującą status prawny społeczności w państwie polskim. Kwitło życie
społeczne i kulturalne, którego głównymi animatorami byli: Sabina z
Samuelowiczów Nowachowiczowa (1885–1960), Zarach Zarachowicz
(1891–1952), nauczyciel w karaimskiej szkółce, ribbi Leon Eszwowicz
(1887–1947), kolejarz i zarazem miłośnik teatru Leon Sulimowicz
(1884–1941?) oraz przedstawiciel ówczesnej karaimskiej młodzieży, Samuel
Szulimowicz (1908–1980). Kres temu ożywieniu położyła II wojna
światowa. W 1944 r. wobec narastającego zagrożenia ze strony ukraińskich
nacjonalistów grupa halickich Karaimów zdecydowała się opuścić starą
siedzibę i przenieść w pobliże Warszawy. Po wojnie dołączyli do nich
Karaimi-żołnierze LWP i powracający z łagrów. Pod stalinowskimi
represjami życie społeczne i religijne w halickiej społeczności
praktycznie zamarło. Gmina powoli się wyludniała. Obecnie w Haliczu
mieszka zaledwie troje Karaimów.
Wybór imienia dziecka
Imiona
nadawano dzieciom nie kierując się gustem, modą czy znaczeniem imienia,
ale zwyczajem nadawania nowonarodzonemu imienia nieżyjącego bliskiego
krewnego. Najstarszy syn otrzymywał najczęściej imię dziadka ze strony
ojca. Jeżeli dziadek jeszcze żył w momencie narodzin wnuka, dziecko
otrzymywało imię po swoim pradziadku lub po nieżyjącym bracie ojca, po
dziadku ze strony matki, w dalszej kolejności po braciach ojca i
dziadka. Kolejni synowie byli nazywani po braciach ojca lub po dziadku
ze strony matki, ewentualnie braciach matki itd. Wydaje się, że o
wyborze, po którym krewnym miało dziecko nosić imię, decydował w
znacznej mierze także sentyment żywiony wobec zmarłego. Dziewczynki
otrzymywały imię po babci ze strony ojca, babci ze strony matki, po
którejś z prababek lub po siostrze ojca, siostrze matki. Zdarzały się
wypadki nadawania najstarszemu synowi imienia krewnego ze strony matki –
nie zawsze dlatego, że krewni ze strony ojca jeszcze żyli. Być może
miała tu też znaczenie pozycja społeczna rodziny matki.
Spotyka
się także nadawanie imienia po znanej i szanowanej osobie, przy czym
pokrewieństwo między nią a nowonarodzonym nie musiało wcale być bliskie.
Np. gdy 28.01.1851 r. zmarł halicki hazzan Abraham Leonowicz, w ciągu 2
lat od jego śmierci imię Abraham nadano sześciu chłopcom (czterem z
rodziny Leonowicz, po jednym u Szulimowiczów i Nowachowiczów – w tych
dwóch ostatnich rodzinach nie było to często spotykane imię).
Nie
nadawano imion noszonych przez żyjących bliskich krewnych (choć dość
często zdarzało się, że synowie dwóch braci mieli to samo imię – obaj
zostali nazwani po dziadku). Zasada ta była dość ściśle przestrzegana.
Uważano bowiem, że nadanie nowonarodzonemu imienia po żyjącym wstępnym
lub innym starszym krewnym „wypchnęłoby” starszego imiennika na tamten
świat3. Nie unikano natomiast nadawania tego samego imienia kolejnemu
dziecku, jeżeli jego starszy brat czy siostra, noszący to imię, zmarł w
dzieciństwie – nadawano imię „do skutku”.
Ta praktyka
spowodowała, że w Haliczu istniała stała pula pozostających w użytku
imion religijnych – męskich i żeńskich. Siłą rzeczy równie niewielkie,
choć z pewną możliwością modyfikacji, były możliwości wyboru
odpowiadających im imion świeckich.
Dobór imion świeckich
Odpis
rejestrów urodzeń zaczyna się w 1830 r. Początkowo w spisie przeważają
hebrajskie lub spolszczone formy imion (często w formie już
zdrobniałej), potem pojawiają się stopniowo polskie odpowiedniki imion
hebrajskich, by potem (lata 20- i 30-te) ustąpić miejsca popularnym
imionom polskim, na podstawie których nie zawsze można się domyślić ich
religijnego odpowiednika (Ada, Regina, Tamara, Mira, Irena, Zenon,
Bogusław, Emanuel, Gabriel, Teresa, Walentyna). Wybór takich
niespotykanych poprzednio imion mógł wynikać zarówno z mody i chęci
dostosowania się do niekaraimskiego otoczenia i w wyniku tego
zaniechania tradycji, jak i z faktu, że część małżeństw z tego okresu
była zawierana z osobami pochodzącymi z innych gmin, gdzie w użytku
pozostawały inne imiona.
Na podstawie zapisów urodzin i zgonów
(imię zapisane przy urodzeniu i imię przy śmierci danej osoby bywają
różne) można zauważyć pewne prawidłowości związane z odpowiednikami
imion religijnych.
W wypadku niektórych imion stosowano spolszczoną formę hebrajskiego imienia, np.
Mosze – Mojżesz
Avraham – Abraham
Josef – Józef
Icchak – Izak
Szełomo – Salomon
Szełomit – Salomea
Zacharia – Zachariasz
Chana – Anna
Simcha – Szymon
Rivka - Rebeka (1 przypadek)
Jakow - Jakub
Niektóre imiona nie występowały jednak w postaci polskiego odpowiednika, mimo jego istnienia, np. Nowach – a nie Noe.
Imię Jeszua występuje w typowo halickiej formie Eszwa, w późniejszych latach Ezua, imię Szałom zaś jako Szulim.
Nie
zawsze oczywiście stosowano odpowiednik – w spisie pojawiają się także
hebrajskie formy imion (np. Zarach czy Mordechaj), które nie mają formy
spolszczonej. Świeckie imię było dobierane również na podstawie jego
brzmieniowego podobieństwa do imienia religijnego:
Mordechaj - Marek, Marceli
Abraham – Adolf
Levi – Leon
Dewora - Dorota, Domicela
Malka - Malwina, Amalia
Sara - Sabina
W
niektórych wypadkach trudno stwierdzić, dlaczego stosowano taki, a nie
inny odpowiednik – np. dla imienia Ruchama stosowano odpowiednik Janina,
Riwka stawała się Liną (ale także Reginą). Niekiedy „źródłem” imienia
świeckiego była forma zdrobniała imienia religijnego, np. Ester – Stesia
– Stefania, Szełomit – Sionia – Sonia – Zofia lub Mojżesz – Monio –
Mundek – Edmund, Zygmunt.
Nie stosowano praktyki tłumaczenia imion, to znaczy dobierania imion polskich odpowiadających znaczeniowo imionom hebrajskim.
Niektóre
imiona polskie były stosowane jako odpowiednik dwóch imion religijnych,
np. Leonem mógł zostać zarówno Szałom, jak i Lewi. Co ciekawe, imię
Lewi ani razu nie pojawia się w spisie w formie hebrajskiej, jedynie
jako Leon, podobnie jak Szemoel jest zawsze Samuelem. O tym, że imiona
te były stosowane w spolszczonej formie już od dawna, świadczą nazwiska:
Leonowicz, Samuelowicz, Abrahamowicz. Nazwiska są też świadectwem, że
również wtedy były w użyciu takie formy imion, jak Eszwa (Eszwowicz) czy
Szulim (Szulimowicz).4
Zdrobnienia
Zdrobnienia
były stosowane nagminnie – widać to bardzo wyraźnie np. w rejestrach
zgonów, gdzie zmarli figurują często pod zdrobniała forma imienia, ale
także w rejestrze urodzin, gdzie od razu wpisywano imię w zdrobniałej
formie: Sałoś, Mortko, Icko, Mincia, Nesia, Siunek, Malcia, Sionia,
Stesia, Masia. Forma zdrobniała Tyncia od Ester jest zaświadczona także
na jednym z nagrobków5 jako imię świeckie. Od form zdrobniałych zostały
utworzone nazwiska Mortkowicz, Moskowicz, Ickowicz.
Na ogół
rozpoznanie, od jakiego imienia pochodzi forma zdrobniała nie nastręcza
trudności: Zacharko od Zachariasza, Nowcio od Nowacha itp. Nie zawsze
jest to jednak tak jednoznaczne, np. Mundek może być zdrobnieniem
Mojżesza (częściej) i Mordechaja (rzadziej), Siunek to Ezua
(najczęściej), ale także Simcha czy Abraham. Niekiedy związek pomiędzy
imionami religijnym i świeckim oraz zdrobnieniem jest całkowicie
niewidoczny, np. Szemoel – Józef – Mieczek.
Imiona podwójne
Sporadycznie
spotyka się podwójne imiona u mężczyzn, jeden wypadek podwójnego
imienia u kobiety (w późnym okresie – Teresa Anna ur. 1943). Szczególnie
często podwójne imiona nadawano w rodzinach Leonowiczów (7),
Szulimowiczów i Abrahamowiczów (po 6), Mortkowiczów (3 – to samo imię
Mordechaj-Szałom), Ickowiczów (2), Po 1 przypadku zanotowałam u
Eszwowiczów, Nowachowiczów, Samuelowiczów. Być może chodziło o
odróżnienie dwóch osób urodzonych w podobnym czasie o tym samym imieniu
(np. u Abrahamowiczów po zmarłym w 1875 r. Zachariaszu wnukowie: po 1.
synu Zachariasz, ur. 1876, po 2. synu Zachariasz-Izak – ur. w 1878 r.)
Czasem drugie imię w praktyce świeckiej pomijano, np. Jeszua-Josef
Mortkowicz, ur. 1802, w rejestrze zgonów figuruje tylko jako Józef, ale
na hebrajskim epitafium pod oboma imionami.
Imiona najczęściej i najrzadziej nadawane
Jak
już wspomniałam, zwyczaj nadawania imion po zmarłych krewnych
doprowadził do tego, że w użytku była stale ta sama grupa powtarzających
się imion. „W obiegu” pozostawało osiemnaście imion męskich: Abraham,
Beniamin, Dawid, Izak, Jakub, Jehuda (także Juda), Eszwa (Ezua, czyli
Jeszua), Józef (Josef), Leon (Lewi), Mordechaj (także Marek, Marceli),
Mojżesz (Zygmunt), Nowach, Szałom, Salomon (Szelomo), Szymon (Simcha),
Samuel (Szemoel), Zarach, Zachariasz (Zachar). Używano następujących
imion żeńskich (łącznie dwunastu): Chana (Anna), Dewora (Dorota,
Domicela), Ester (Stesia, Stefania), Malka (Malwina, Amalia), Menucha
(Mina, Mincia), Nesia (Nechama), Rachel (Helena), Ruchama (Janina),
Ryfka (Lina, Rebeka, Regina, Róża), Sara (Sabina), Szełomit (Zofia) oraz
Binia (Bincia - być może jednak jest to zdrobnienie od Sabiny-Sary?).
Najpopularniejsze imiona męskie (zarejestrowano 276 narodzin chłopców w l.1830-1969) to:
Samuel (43 razy, w tym 3 razy jako drugie),
Mojżesz (26 razy)
Józef (26 razy, w tym 2 jako drugie)
Izak (23 razy, w tym 3 jako drugie)
Szymon (20 razy, w tym 5 jako drugie)
Najpopularniejsze imiona żeńskie (w wyżej podanym okresie zarejestrowano 235 narodzin dziewczynek) to:
Sara/Sabina (35 razy)
Szełomit (25 razy)
Malka/Malwina/Amalia (24 razy)
Menucha i Ester (po 23 razy)
Najrzadziej nadawane imiona to Dawid (1 raz), Beniamin (2 razy), Nesia (6 razy).
Ponieważ
ściśle przestrzegano zasady nadawania imion po nieżyjących krewnych,
pewne imiona były częściej spotykane w pewnych rodzinach niż w innych:
ABRAHAMOWICZ
– Samuel 7, Izak 7, Mojżesz 6; ani razu Jehuda, Simcha tylko 2. Jedyny Dawid;
– Malka i Sara po 5 (brak wyraźnych preferencji); ani razu Rachela;
ESZWOWICZ
–
Samuel 9, Eszwa i Izak po 5; ani razu Szałom; Beniamin – 1 wypadek (po
krewnym matki pochodzącym jednak nie z Halicza, a z Łucka)
– Sara/Sabina 9, Salomea 6, Nesia 3, ani razu Ryfka;
ICKOWICZ
– Samuel 5, Eszwa 4; ani razu Mordechaj, Zarach, Zachariasz, Jakub
– Ruchama 5, Mina 5; ani razu Ryfka, Chana;
LEONOWICZ
– Szymon/Simcha 8, Samuel 9 (2 jako 2.), Abraham 6 (1 jako 2.), ani razu Jehuda, Nowach, Szałom, Zarach;
– Sara 7, Malka 6, Mincia 5, Ruchama 1, ani razu Rachela, Chana;
MORTKOWICZ
– Mojżesz 5, Józef 4, Mordechaj-Szałom 3, ani razu Abraham, Jakub, Juda, Leon, Nowach, Zachariasz;
– Malka, Sara, Szełomit po 3, ani razu Ruchama;
SAMUELOWICZ
– Józef 4, Zachariasz 2, ani razu Jakub, Leon, Mordechaj/Marek, Szałom;
– Dewora/Dorota/Domicela 5, Rachela i Sara po 3;
SZULIMOWICZ
– Samuel 8 (1 raz jako 2), Mojżesz i Eszwa po 5 (1 raz jako 2.), Józef 5, ani razu Jakub, Jehuda;
– Ester 6, Ryfka 5, Szełomit 5, Anna 4;
(Tekst :Anna Sulimowicz)
---
1.
I. Jurchenko, O. Kefeli, N. Jurchenko, O. Beregovskij "Karaimskie
kladowyšče bila Halyča. Katalog nadmohylnych pamiatnikiw", Lviv - Halyč
2000
2. Coraz mniej liczni, niestety - obecnie w Haliczu mieszkają
zaledwie dwie osoby, w sumie halickich Karaimów pozostało nie więcej jak
12 osób.
3. Tak ten zwyczaj interpretowała Janina Eszwowicz.
4.
Po I zaborze w 1772 r. władze austriackie wprowadziły w Galicji
Wschodniej obowiązek przyjęcia nazwisk przez Żydów (i Karaimów),
potwierdzony kolejnym aktem w 1787 r. Karaimi haliccy przyjęli nazwiska
utworzone od imienia ojca - co wyraźnie widać w drzewach genealogicznych
(imię ojca osoby, która w momencie nadania nazwisk była głową rodziny).
Mogło się też wtedy zdarzyć, że dorosły bratanek miał inne nazwisko niż
jego stryj - każdy przyjął je po swoim ojcu.
5. I. Jurchenko i inni,
"Karaimskie kladowyšče bila Halyča. Katalog nadmohylnych pamiatnikiw",
Lviv - Halyč 2000 s. 26 - nagrobek Tynci Eszwowiczowej z Nowachowiczów z
częścią epitafium w języku polskim.
Karaimi z Łucka.
Dokładna
data osiedlenia się Karaimów w Łucku nie jest znana. Być może Karaimi
pojawili się tam w XIII w., w tym samym czasie, co mówiący tymże
dialektem ich rodacy z Halicza. Miejscowa tradycja wiąże jednak ich
przybycie, podobnie jak w Trokach, z osobą Wielkiego Księcia Litewskiego
Witolda. Jak podawał karaimski uczony z Łucka, Mordechaj Sułtański
(1773–1863), książę miał osiedlić na prawym brzegu rzeki Styr,
naprzeciwko twierdzy, w miejscu zwanym Krasna Góra sto sprowadzonych z
Krymu rodzin. Łuccy Karaimi trudnili się handlem, byli rzeźnikami,
młynarzami, karczmarzami, a w XIX i XX w. także urzędnikami. Mieszkali
głównie na biegnącej wzdłuż rzeki ulicy Karaimskiej, której nazwa
pojawia się po raz pierwszy w 1561 r. Co najmniej od początku XVI w.
posiadali swoją świątynię, a także cmentarz.
W chwili wybuchu I wojny
światowej w Łucku mieszkało ponad 100 Karaimów. W trudne wojenne lata
wielu zmarło, wielu nie powróciło z ewakuacji w głąb Rosji. W 1939 r.
społeczność liczyła 61 członków. Po II wojnie światowej większość
łuckich Karaimów zdecydowała się na wyjazd do Polski. Obecnie w Łucku
nie pozostały już żadne materialne ślady ich kilkusetletniej bytności.
Cmentarz
karaimski w Łucku istniał do drugiej połowy XX w. Ponieważ po II wojnie
światowej gmina karaimska praktycznie przestała istnieć, administracja
miejska zajęła teren cmentarza, a na jego miejscu wybudowano bloki
mieszkalne.
Kienesa ( świątynia) w Łucku zbudowana w XVIII wieku
była interesującym obiektem architektury drewnianej. Miała podwójnie
łamany dach, nieduże, dość wysoko umieszczone okna i ganek z daszkiem
przy wejściu. Wnętrze świątyni przed I wojną światową zdobiły kolorowe
malowidła przedstawiające rośliny i krajobrazy (zob. A. Mardkowicz,
Sahyncyna babinecnin, Karaj Awazy 6/1933). Znajdował się tam renesansowy
ołtarz (hechał). Spłonęła w 1972 r.
Litewscy Karaimi z Troków.
oczątki
osadnictwa karaimskiego w Trokach tradycja wiąże z osobą Wielkiego
Księcia Witolda, który u schyłku XIV w. z wyprawy na Krym miał
sprowadzić, jak głosi legenda, 383 rodziny Karaimów, które następnie
osiedlił jako załogi zamków obronnych w Trokach i w innych
miejscowościach wzdłuż granic Księstwa Litewskiego z ziemiami Zakonu
Kawalerów Mieczowych.
Najstarszym zachowanym dokumentem
dotyczącym karaimskiej społeczności z Trok jest przywilej Kazimierza
Jagiellończyka z roku 1441 nadający jej prawo magdeburskie. Karaimi
mieli odtąd własnego wójta, który kierował gminą i rozsądzał spory wśród
współwyznawców, a odpowiedzialny był jedynie przez księciem i jego
sądem.
Według obrachunków pogłównego z 1556 r. Troki zamieszkiwało
około 300 Karaimów, a według spisu z 1795 r. – 169. Na zmniejszenie się
ich liczebności wpływ miały wojny i epidemie. Z tych ostatnich
najstraszliwsza była dżuma z 1710 r., która doprowadziła niemalże do
wymarcia trockiej społeczności.
Choć pierwotnym zajęciem trockich
Karaimów było rzemiosło wojenne, zasłynęli oni także jako obrotni kupcy
cieszący się opinią solidnych i uczciwych kontrahentów. W późniejszych
wiekach zajmowali się również rolnictwem i ogrodnictwem – w XIX w.
zasłynęli jako hodowcy wyjątkowo smacznych ogórków.
Gmina trocka była
także ważnym ośrodkiem życia duchowego Karaimów. Stąd wywodzili się
teolog i filozof Izaak syn Abrahama z Trok (1525 – ok. 1586) czy Ezra
syn Nisana zwany ha-Rofe (1595–1666), uczony zajmujący się teologią i
egzegezą biblijną, matematyką i medycyną – nadworny lekarz Radziwiłłów, a
następnie króla Jana Kazimierza.
Po rozbiorach, gdy Troki
znalazły się pod panowaniem rosyjskim, wielu trockich Karaimów szukało
nowych możliwości w różnych, często odległych regionach imperium.
Karaimscy kupcy, urzędnicy, wojskowi, naukowcy prowadzili interesy,
zdobywali wiedzę, pięli się po szczeblach kariery w Wilnie, Kownie,
Warszawie, Moskwie, St. Petersburgu, Kijowie, Pskowie, a nawet w
Charbinie w Mandżurii. Zachowywali przy tym kontakt zarówno z rodzimą
gminą, jak też z rodakami z Krymu, z którymi znaleźli się w obrębie
granic jednego państwa. W czasie I wojny światowej trockich Karaimów
ewakuowano wraz z innymi mieszkańcami w głąb Rosji. Po powrocie musieli
odbudować zarówno materialne podstawy bytu, jak i życie
społeczno-religijne.
Kienesa w Trokach.
Od XIV wieku znajdowała się w centrum dzielnicy karaimskiej zwanej Karaimszczyzną.
Była wielokrotnie niszczona i odbudowywana – spalona na początku
szesnastego wieku, odbudowana w 1533 r., w latach 1727 i 1773
zniszczona, odbudowana i ponownie spalona w 1794 r., odbudowana dzięki
łuckim i krymskim Karaimom, po czym ponownie spalona w roku 1812. Po raz
kolejny odbudowana w połowie dziewiętnastego wieku, stoi do dziś.
Wnętrze podzielone jest na trzy pomieszczenia: hol, nawę główną, w
której modlą się mężczyźni i balkon-galerię dla kobiet. Główną nawę
zdobi klasycystyczny ołtarz – echał.
Cmentarze w Trokach.
Najstarszy
cmentarz karaimski położony jest we wschodniej części miasta na
północno-wschodnim brzegu jeziora Tataryszki. Założony został w końcu
XIV wieku, czynny był do połowy XX w. Na cmentarz prowadzą dwie bramy:
północna z osiemnastego wieku i wschodnia z 1897. W części północnej
cmentarza pochowano ofiary epidemii dżumy z 1710 roku. Leżą tam też Ezra
ben Nissan (-1666) nadworny lekarz Radziwiłłów i króla Jana Kazimierza,
teolog Salomon z Trok (1650-1715), hachani Bogusław Kapłonowski
(1806-1898) i Romuald Kobecki (1823-1911).
Nieco dalej na wschód położony jest nowy cmentarz - czynny.
( artykuł napisany na podstawie materiałów Pani Anny Sulimowicz i Marioli Abkowicz)
Krymscy Karaimowie.
Słowo
Karaimi oznaczało zarówno wyznawców religii, jak i narodowość. Na
etnogenezę Karaimów krymskich złożyła się turecka część ludności państwa
chazarskiego oraz przybyłe później na te tereny tureckie z pochodzenia
szczepy kipczacko-połowieckie. Chazarski kaganat objął południowe
terytorium współczesnej Rosji. W IX w. będąc w pełnym rozkwicie kaganat
słynął z tolerancji religijnej. Grupa misjonarzy karaimskich przybyła do
kaganatu w VIII-X w. i nawróciła na swoją wiarę sporą grupę ludności z
plemion tureckich zamieszkujących południowe stepy Rosji i Krymu. W
VIII-X w. na skutek działalności misjonarskiej karaimizm (karaizm)
rozprzestrzenił się w Mezopotamii, Syrii, Palestynie, Północnej Afryce,
dotarł też do Hiszpanii, w Bizancjum, Persji a wśród Chazarów przyjął go
sam władca (kagan) Bułan ze swym dworem i hierarchią. Wspólny język, a
następnie wspólna religia silnie zintegrowały owe plemiona, aż w końcu
wyłonił się z nich naród Karaimów.
Ostateczna krystalizacja form
organizacyjno-prawnych dokonała się w VIII wieku n. e. na terenie
dzisiejszego Iraku. Głównym założycielem był Anan syn Dawida z Basry
(zm. 775 r.), który głosił, że Stary Testament jest tak doskonały, iż
nie może być zmieniany, ani niczym też nie uzupełniany.
Podstawy wiary karaimskiej.
Podstawę
wiary karaimskiej stanowi Stary Testament, zwłaszcza Dekalog, przy czym
zasadą i obowiązkiem każdego Karaima jest indywidualna, niezależna od
żadnych autorytetów interpretacja tych tekstów. Nie może być jednak ona
sprzeczna z Biblią, w myśl nakazu: "Niczego
nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i niczego z tego nie ujmiecie,
przestrzegając przykazań Pana, waszego Boga, które ja wam nakazuję" (V Mojż.4:2).
Jezus
i Muhammad (Mahomet) są uznawani za proroków. W odróżnieniu od
judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, których podstawą również jest Stary
Testament, ale uzupełniony odpowiednio: Talmudem, Nowym Testamentem i
Koranem, podstawą religii karaimskiej jest Pięcioksiąg i 19 Ksiąg
Proroków, a Dekalog (Dziesięcioro Przykazań) jest zasadniczym kodeksem
moralnym i etycznym. Pierwotnych wyznawców karaimizmu charakteryzowała
daleko posunięta prostota i ascetyzm. Na ich obrzędowość i prawodawstwo
znaczny wpływ wywarł islam. Z niego zapożyczona została doktryna
analogicznego porównania prawa, ufność pokładana w wolną wolę człowieka,
niektóre dogmaty religijne (kybla) oraz idee (kurban).
Obowiązek
nauki był od samego początki wśród Karaimów powszechny. Potrzeba
przyswajania języka hebrajskiego miała swoje korzenie w tym, że
podstawowym warunkiem wyznawania karaimizmu było samodzielne studiowanie
Starego Testament. Korzystanie z tekstów przetłumaczonych nie pozwalało
na indywidualną interpretację, gdyż była ona już narzucona przez
tłumacza.
W wiekach średnich powstało obszerne piśmiennictwo autorów
karaimskich w języku arabskim (choć również i w hebrajskim). Do kręgu
tej literatury należą dzieła z zakresu teologii, prawodawstwa i
filozofii. Wpływ islamu znalazł również odzwierciedlenie w karaimskiej
terminologii religijnej wywodzącej się z klasycznego języka arabskiego.
W 1837 r. na Krymie, dekretem carskim ustanowiono Karaimski Zarząd Duchowny oraz urząd hachana,
który odtąd był duchowym i świeckim zwierzchnikiem całej społeczności
karaimskiej. Miejscem jego rezydowania stała się Eupatoria. Trzeba tu
dodać, że wszyscy duchowni karaimscy są obieralni i pełnią rolę
przewodzących w zbiorowych modlitwach, odprawianych w kienesach (z arab. kanisa - kościół).
Na
liturgię składają się Psalmy i fragmenty innych ksiąg biblijnych, a
także osnute na ich kanwie hymny i pieśni religijne różnych autorów.
Liturgia karaimska odprawiana jest w języku starohebrajskim oraz w
języku karaimskim.
Ołtarz w kienesie był miejscem najświętszym, sakralnym centrum. Sytuowano go zawsze na południowej
ścianie świątyni. Za nim, za zasłoną w drewnianych puszkach,
przechowywano pergaminowe zwoje Tory, którą ze czcią rozwijano i
odczytywano przy stole na środku świątyni. Nabożeństwu przewodniczył
hazzan ubrany w czarną szatę oraz białą ze srebrnymi i złotymi nićmi
narzutę bez rękawów. Na głowie miał kołpak czarny z białym otokiem.
Wszyscy mężczyźni z nakrytymi głowami zwracali się ku południowi w
stronę Jeruzalem, jak to czynił prorok Daniel.
Dzieje krymskich Karaimów w skrócie
Karaimi
na Krymie skupili się wokół twierdzy Czufut-Kale położonej obok
Bakczysaraju, siedziby chanów krymskich. Cieszyli się tam dużą swobodą
religijną i licznymi przywilejami. Karaimi aktywnie uczestniczyli w
życiu chanatu. Byli cenionymi rzemieślnikami i kupcami. Pierwsza na
Krymie drukowana książka wyszła w 1731 r. spod prasy karaimskiej,
natomiast w 1768 r. chan powierzył Karaimom bicie monet.
Wiele
rodzin uzyskało bardzo wysoki status społeczny, otrzymywało przywileje
podatkowe i prawo wolnego dostępu do chana. Najwyżej zaszła rodzina Celebr-Sinami, sprawująca tradycyjne zwierzchnictwo nad społecznością karaimską. Jej wybitnym przedstawicielem był Abraham Ben Josia Jeruszalmi
(1655-1734), z Czufut Kale, który ogłosił dzieło zawierające karaimską
koncepcję czytania Pięcioksięgu. Z rodziny tej wyszedł również słynny
przywódca Karaimów Beniamin Samuel Aga (zm. 1824).
Przez
stulecia współżycia z Tatarami Karaimi ulegli częściowej asymilacji
(szczególnie pod względem języka oraz trybu życia), ale w Czufut Kale
zachowali swoją autonomię (Czufut Kale znaczy dosłownie "Żydowska
Twierdza").
Caryca Katarzyna, która podbiła chanat krymski w 1783
r., uznała i potwierdziła prawa tego ludu, co uczynili również jej
następcy.
Po przybyciu Rosjan, jednakże, wielu Karaimów zostało
przesiedlonych do miast, gdzie zetknęli się z wpływami innych grup
ludności. Ponadto w latach 1800-1830 wielu Karaimów wyjechało do nowo
wznoszonych ośrodków w południowej Ukrainie i Przedkaukaziu. O tym, że
społeczność karaimska cieszyła się szacunkiem, świadczą uwagi szkockich
misjonarzy Bonar i McCheyne: "Karaimi są bardziej szanowani od Żydów,
uważani za ludzi inteligentnych, z charakterem, o czystych obyczajach.
Są faworyzowani przez rząd".
Druga połowa XIX w. to czas działalności najwybitniejszych reprezentantów narodu karaimskiego. Byli to Abraham Ben Josef Salomon Łucki, od 1835 hacham Eupatorii; Nachman Ben Salomon Balowicz, jeden z liderów społeczności karaimskiej na Krymie; Abraham Firkowicz
-najsłynniejszy karaimski uczony. W 1839 roku jego patronem został
generał-gubernator Michaił Woroncow, który pomógł Firkowiczowi
zorganizować ekspedycję dla poszukiwania ksiąg karaimskich na Krymie i
Kaukazie. W Czufut Kale znaleziono rękopiśmienną Biblię z 916 roku.
Dzięki
Firkowiczowi w Bibliotece Imperatorskiej powstała unikatowa w skali
światowej kolekcja, a dwór cesarski odwdzięczył się uczonemu zniesieniem
dla Karaimów ograniczeń stosowanych wobec ludności żydowskiej. Kolejne
wielkie postaci to Eliahu Kazaz, poeta i działacz szkolny; Sabbataj Eliahu Mangubisze Pampulow, burmistrz Eupatorii oraz hacham Krymu; Michael Kazaz, wybitny malarz i grafik. Do grona wielkich Karaimów należy jeszcze dodać Salomona Krym,
który był wielkim posiadaczem ziemskim, założycielem Uniwersytetu
Taurydzkiego w Sewastopolu i premierem drugiego rządu Krymu (1918-1919).
Prawdziwej
próbie karaimska tożsamość wyznaniowa i etniczna została poddana
dopiero w latach komunizmu. Od czasów Stalina Rosja stosowała politykę
intensywnej rusyfikacji. Świątynie karaimskie, tak jak wszystkie inne,
zamknięto lub przerobiono na spichlerze. Zakazano odprawiania
nabożeństw. Ilość Karaimów krymskich zmniejszyła się dziesięciokrotnie w
latach 1917 - 1989. Mimo to Karaimi z tej próby wyszli obronną ręką.
Ich
liczbę na Krymie szacuje się na 800- 1100. Skupiska karaimskie na
Krymie są stosunkowo niewielkie: w Symferopolu żyje 259 Karaimów, w
Eupatorii 90, w Teodozji 70, Sewastopolu 60, Jałcie 30.
Dziś Karaimi odbudowują swoje świątynie w Eupatorii i starają się o odrodzenie wielowiekowej bogatej tradycji.
Teraz
zapraszam na krótki fotoreportaż. Oto fotografie katedralnej kienesy w
Eupatorii na półwyspie krymskim, pieczołowicie odnowionej przez
tamtejszych Karaimów.
Portyk renesansowy kienesy w Eupatorii.
Pałac Winogronowy w Eupatorii
Wnętrze Wielkiej Kienesy Katedralnej.
Ogród w kienesie.
Dziedziniec Modlitwy.
Zachodnia fasada Wielkiej Kienesy.
Wnętrze Wielkiej Kienesy.
Rytualny pałacyk.
Zegar słoneczny.
( w fotoreportażu wykorzystano materiały ze strony-http://zabytki.in.ua/ru/923/karaimskie-kenasy)
Główne wejście do Wielkiej Kienesy.
O tradycjach i obrzędach karaimskich.
Dorobek kulturalny Karaimów posiada dużo charakterystycznych elementów,
ale to w szczególności podtrzymywanie tradycji narodowych sprawiło, że
Karaimi zachowali swoją tożsamość narodową. Pomimo wielu przeszkód,
które spotykali na swojej drodze w biegu historii, udało im się
zachować swoje najważniejsze tradycje.
Karaimi często świętują.
Obchodzą Święto Paschy na pamiątkę ucieczki Izraelitów z Egiptu. Jedzą
wtedy wyłącznie niekwaszone pieczywo. Zielone Świątki celebrują siedem
tygodni później dla upamiętnienia nadania Prawa Mojżeszowi na górze
Synaj. Kobiety przystrajają wtedy domostwo tatarakiem i gałązkami
młodych brzóz. Mają też surowy Dzień Odpuszczenia Grzechów, podczas
którego nie jedzą, nie piją, proszą się wzajem o wybaczenie przewinień i
odprawiają modły w kienesie.
Bardzo uroczyście celebrują
kluczowe momenty ludzkiego życia takie jak: zaślubiny, narodziny,
śmierć. Bardzo długo przestrzegali Karaimi zasady endogamii- małżeństwa
zawierali we własnej grupie narodowej. Być może dzięki tej regule
ocalili własny języki i niepowtarzalną tradycję, ale nie zdołali
pomnożyć swojego narodu. Dopiero w połowie XIX wieku pojawili się między
nimi obcy etnicznie współmałżonkowie.
Karaimskie śluby
Ceremonia
ślubna jest obchodzona przez Karaimów niezwykle uroczyście. Pannie
młodej, przed pójściem do kienesy rozplata się włosy i śpiewa pieśni,
zakładając welon, a młodego naciera się winem. Oboje spotykają się przed
świątynią, w której hachan zakłada im obrączki i udziela
błogosławieństwa. Potem przy plackach weselnych - orowajach, baraninie i
winach bawi się do późnej nocy. Karaimi mówią przy tym: ,,prawdziwe wesele - ile gości, tyle baranów zarżniętych".
Narodziny
Utarł
się wśród Karaimów zwyczaj nie wymieniania imienia dziecka przed
narodzinami i tydzień po nich, aż do uroczystego nadania imienia w
kienesie. Gdy urodzi się dziewczynka, w kenesie wymawia się jej imię
oraz specjalne błogosławieństwo (kutlamach), Kiedy rodzi się chłopiec,
obrzęd jest bardziej rozbudowany. Ośmiodniowi chłopcy przechodzą
obrzezanie - niegdyś, jeśli głośno dziecko przy tym krzyczało, wróżono
mu długie życie. W przeszłości chłopcom nadawano imiona
starotestamentowe, a dziewczynkom tureckie (np. Ałtyn - złoto.)
Pogrzeb
Przy
zmarłym karaimska rodzina czuwa aż do dnia pogrzebu. Bliscy
nieboszczyka nie mogą niczego robić - jedzenie przynoszą im dalsi
krewni. Istnieje zwyczaj palenia tylu świeczek, ile członków rodziny
opłakuje zmarłego. Po pogrzebie wszyscy rytualnie obmywają ręce. Podczas
stypy hazzan modli się nad kielichem wina, z którego potem wszyscy
nadpijają łyk, a dopiero wtedy wnoszone jest jedzenie.
Karaimi bardzo
czczą miejsca pochówku. Nie usuwają z nich niczego, szczególnie bujnej
roślinności i drzew. Jeżdżą się modlić na cmentarze w miejscowościach, w których od dawna już ich nie ma, ale są ich zmarli.
Szczególnie święty jest dla nich cmentarz w Dolinie Józefata w Czufut-
Kale, do którego przez wieki zawozili swoich umarłych z Litwy i Rusi,
aby ich pochować obok kości przodków, pośród wielkich od wieków
nieścinanych dębów. Jeżeli nie mogli przywieźć tam swoich bliskich, to
stawiali na tym cmentarzu specjalny kamień upamiętniający zmarłego.
Karaimski strój.
Karaimi
zwykli mawiać, że liście upiększają drzewa, a strój człowieka,a ich
stroje rzeczywiście cechowały się podobnie imponującą jak u Tatarów
estetyką. Tradycyjny ubiór Karaimów krymskich miał wschodni styl.
Obecnie można go oglądać w muzeach Sankt Petersburga i Moskwy oraz
Trokach na Litwie.
Strój męski składał się ze spodni, 2 koszul,
długiego, prążkowanego kaftana z prostym kołnierzykiem, oraz klamrami na
piersi od szyi do tali. Talię Karaimi obwiązywali plecionym pasem. Na
kaftan nakładali narzutkę z rękawami lekko poniżej łokcia. Często
zakładali jeszcze jeden, sięgający do pięt, wierzchni kaftan. Zimą na
taki komplet zakładali jeszcze kożuch. W przeszłości mężczyźni golili
głowy i brody, ale nosili wąsy. Tylko starsi mężczyźni nie golili się.
Okryciem głowy była okrągła, niewysoka czapka z baraniej wełny. Na
Krymie nazywano ją Karaimką. Okrycie głowy było najbardziej
charakterystycznym elementem wśród Krymskich Karaimów i zachowało się do
dnia dzisiejszego, szczególnie wśród starszych. Odzież odświętna była
szyta z dużo droższych materiałów niż odzież codzienna i miała zazwyczaj
jasne kolory. Ponadto często upiększano ją srebrem i złotem wyszywając
narodowe ornamenty.
Strój żeński składał się z koszuli,
długiej do pięt sukni, sięgającej talii krótkiej bluzeczki z szerokimi,
rękawami niżej łokcia, oraz wierzchniego kaftana. Na piersi bluzeczka
była dekorowana różnokolorowym ornamentem, perłami i monetami. W domu
Karaimki często też zakładały szarawary. Jakość materiału odzieży
wierzchniej zależała od zamożności domu. Suknię obwiązywał pas z
srebrnymi klamrami. Karaimki zazwyczaj ubierały się w kolory
ciemnoniebieski, ciemnozielony, kawowy. Sukienki świąteczne miały
jaśniejsze kolory, zazwyczaj były czerwone. Głowę Karaimek dekorowała
okrągła niewysoka czapeczka, a od góry zdobiła ją koronkowa narzutka
wyszywana złotem i srebrem, z frędzlami. Sposób uczesania Karaimek
pozwalał odróżnić kobietę zamężną od panny. Mężatki zostawiały na
skroniach wypuszczone loki.
Odzież świąteczna była bardzo droga,
szyta z najlepszych materiałów oraz wyszywana złotem, srebrem i perłami.
Z tego powodu stroje takie były przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Karaimski folklor.
Jedną
z najstarszych form folkloru jest magia. Od zamierzchłych czasów
Karaimi interpretowali sny oraz przeróżne zjawiska natury. Co ciekawe,
przewidywali też przyszłość na podstawie szczypiących części ciała.
Jeśli ktoś odczuwał ból w lewej stopie miało to wróżyć mu długą podróż.
Jeśli natomiast szczypało prawe nozdrze symbolizowało to szczęście oraz
spełnienie marzeń.
Kolejnym ważnym elementem folkloru były karaimskie
przysłowia oraz powiedzonka. Zbiór przysłów Karaimów krymskich został
zebrany w jeden zbiór i wydrukowany, po raz pierwszy w 1896 roku.
Karaimskie przysłowia, tak jak ma to miejsce też wśród innych narodów,
są odbiciem narodowych wartości. To w nich zalety ludzkie są chwalone,
wady zaś potępiane. Oto kilka przykładów:
Toj ašty-sioz artty (Koniec wesela, więcej plotek),
Az ašym-tynč bašym (Ten, kto mało posiada- ten ma spokojny umysł),
Bart jeri - bart jemi (Jeśli masz ziemię, będziesz miał też jedzenie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz