O Józefie Wenne, moim pradziadku ( ojcu Grzegorza Wenne) wiedziałem tylko tyle, że urodził się w 1849 roku , był mężem Emilii. Legenda rodzinna głosiła, że wyjechał za chlebem do Kanady i tam około 1910 roku zginął tragicznie potrącony przez pociąg. To była jednak legenda, a legendy mają to do siebie, że nieraz rozmijają się z prawdą. Tak było też i w tym przypadku.
Udało mi się znaleźć w internecie informację o przewiezieniu zwłok Josepha Wenne. Zmarł w West Collingswood w New Jersey w USA. Najbliższym dużym miastem było Camden, w którym żyła duża polska społeczność. Zabierano ciało do Filadelfii w Pensylwanii łodzią, za rzeką Delaware.
Oto pierwszy dokument o przewiezieniu jego zwłok.
Zmarł 20 czerwca 1905 roku, jak się okazało, w wyniku tragicznego wypadku. Dzięki Mary Anne Teal z USA, która znalazła dla mnie wzmiankę w prasie filadelfijskiej o jego śmierci, poznałem więcej szczegółów na ten temat:
Oto tłumaczenie tego artykułu:
"Joseph Wenne, 50 lat, zatrudniony przez Hermana Zimmera, kwiaciarza w West Collingswood kilka mil poniżej Camden, zginął wczoraj rano, gdy został potrącony przez ekspres z Atlantic City. Wenne próbował przedostać się przez tory przed lokomotywą. Został rzucony pięćdziesiąt stóp, a jego ciało było strasznie okaleczone. Wenne zostawił żonę i kilkoro dzieci. Pani Wenne przyjechała z Niemiec zaledwie dwa tygodnie temu, posłał po nią mąż."
I jeszcze jedna wzmianka prasowa umieszczona wśród innych :
" Ciało Józefa Wenne zabitego w West Collingswood w czwartek przez pociąg z Atlantic City, został wczoraj pochowany w Holy Redeemer Cemetery w Filadelfii przez firmę pogrzebową Morgue Keeper O`brian ."
Tak więc dzięki pomocy mojej amerykańskiej koleżanki, wiem już, że Józef Wenne zginął w wypadku w 1905 roku w USA a nie w Kanadzie.