Pomagamy sobie.

Na tej podstronie chciałbym umieszczać różne apele, komunikaty i wiadomości od osób kogoś poszukujących. znajdziemy tu również informacje lub prośby o nie.
Na początek apel Pani Grażyny w sprawie rodziny Kluger.


W trakcie poszukiwań jakiegokolwiek śladu po mężczyźnie, dla którego
staliśmy się rodziną, trafiłam na bloog wodniki. Proszę mi napisać czy
mogę podesłać zdjęcie z 1931 roku z Turcy n/Str(myślę, że chodzi o
Turzec). Jest to szkolna kolonia chłopców. Myślę, że jest na tym
zdjęciu pan Franciszek Kluger, którego  przeszłość staram się
rozszyfrować, a przynajmniej znaleźć może jakąś jego rodzinę. Cały
czas mam nadzieję, że ktoś go szuka. Urodził się we Lwowie. Nie wiem z
jakiego obszaru pochodzą ci uczniowie, ale może ktoś nauczyciela
rozpozna.
 Pana Franciszka Klugera pamiętam jako 5, 6 letnie dziecko. Dla mnie był kimś jak z innej bajki. Miły, spokojny, kulturalny z małym uśmiechem  i ta jego bielusieńka głowa. Uwielbiałam oglądać jego stare zeszyty, tyle wykresów, ładne pismo, te stare książki i oczywiście zdjęcia. Już wtedy miałam na punkcie bzika. Nikt nie wie w jaki sposób zapoznał się z moim wujkiem. Mój wujek zamieszkał z nim. Podobno traktował go jak swojego syna. Później mój wujek dostał mieszkanie i zabrał ze sobą p. Klugera. Prawdopodobnie P. Kluger zmarł w 1983-1984r, a  w 1986 r. zmarł mój wujek. Pamiątki, które były zostały część skradziona, a część trafiła do mojej babci. Od niej udało mi się ocalić tylko jedno zdjęcie, resztę pewnie spaliła. Odnalazła się legitymacja i jakieś pieczęcie niemieckie. Te rzeczy będę widziała w niedziele. Na legitymacji pisze:
Franciszek Kluger ur. 08.08.1915 Lwów
kierownik fabryki Wittig i Funke
zatrudniony od 15.02. 1945r.
Szprotawa ul. Krasińskiego 21
dyr. fabryki J. Kowalski inż.włókienniczy
Dolnośląskie Zjednoczenie Przemysłu Dziewiarsko Pończosznicze w Jeleniej Górze. W tej chwili już wiem, że fabryka Wittig jest, podobno Funke też.  W Szprotawie podobno jeszcze żyje pani, która pracowała w tej fabryce i będę starała się nawiązać kontakt.
Po jakimś czasie P. Kluger, chociaż ja też pamiętam Klüger, był kierownikiem fabryki, czy też zakładów, odzieżowo krawieckiej w Katowicach. Produkowano tam igły, nici, parasolki.
Podobno miał brata, był jakiś dokument zaświadczający, że brat jest czystym aryjczykiem.
To wszystko co udało mi się do tej pory uzbierać.
Wiem, że p. Kluger był bardzo inteligentnym człowiekiem, wykształconym, z dobrymi manierami, które wynosi się z domu.
Pamiętam u niego pierwszy obiad, pięknie nakryty stół, do dnia dzisiejszego mam sentyment do waz.
 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz